Policja przeszukała biura i mieszkania pracowników niemieckiego koncernu motoryzacyjnego Daimler w związku z podejrzeniem o manipulowanie wynikami pomiaru spalin w silnikach Diesla - podają niemieckie media.

W akcji uczestniczyło 23 prokuratorów i 230 policjantów - pisze "Sueddeutsche Zeitung". Rewizje przeprowadzono w jedenastu obiektach na terenie Badenii-Wirtembergii, gdzie znajduje się główna siedziba koncernu, oraz w Saksonii, Berlinie i Dolnej Saksonii.

Wśród podejrzanych nie ma członków zarządu - poinformowała prokuratura w Stuttgarcie. Kierownictwo koncernu zadeklarowało, że jest gotowe współpracować z władzami. 

W marcu wyszło na jaw, że prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko Daimlerowi w związku z podejrzeniami dotyczącymi popełnienia oszustwa przy podawaniu wyników pomiarów toksyczności spalin w samochodach osobowych z silnikiem Diesla.

Daimler zapewnia, że postępował zgodnie z obowiązującym prawem. Dyrekcja koncernu uzgodniła z Federalnym Urzędem Pojazdów Mechanicznych (KBA), że skoryguje z własnej woli rozwiązania techniczne w 247 tys. samochodów.

We wrześniu 2015 roku do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pozwalającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla przyznał się największy niemiecki koncern motoryzacyjny Volkswagen. Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą "defeat device" (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.

"Sueddeutsche Zeitung" przypomina, że po nagłośnieniu przez media skandalu w Volkswagenie dyrekcja Daimlera demonstracyjnie zdystansowała się od tej sprawy. U nas się nie oszukuje, u nas nie manipuluje się pomiarami spalin - cytuje gazeta szefa Daimlera Dietera Zetsche.

(pj)