40 tysięcy mieszkańców środkowych Włoch straciło swoje domy bądź musiało je opuścić w rezultacie niedzielnego trzęsienia ziemi o sile 6,5 stopnia w skali Richtera. Nikt nie zginął, rannych zostało 20 osób. Zniszczenia są ogromne. Ziemia cały czas drży.

40 tysięcy mieszkańców środkowych Włoch straciło swoje domy bądź musiało je opuścić w rezultacie niedzielnego trzęsienia ziemi o sile 6,5 stopnia w skali Richtera. Nikt nie zginął, rannych zostało 20 osób. Zniszczenia są ogromne. Ziemia cały czas drży.
Ewakuowani w przygotowanym dla nich obiekcie w mieście Caldarola w środkowych Włoszech /CRISTIANO CHIODI /PAP/EPA

Poważne szkody zanotowano w ponad 100 miejscowościach i osadach w regionach Umbria i Marche, czyli w pobliżu epicentrum najsilniejszych od 36 lat wstrząsów we Włoszech. Niektóre osady zostały niemal zrównane z ziemią.

Jak podkreślają media, istnieją obawy, że liczba osób, które pozostaną bez dachu nad głową, może wzrosnąć do 100 tysięcy.

Ponad 2200 osób przewieziono do hoteli i pensjonatów w nadmorskich miejscowościach w Marche, gdzie docelowo mają znaleźć schronienie mieszkańcy wielu zniszczonych miasteczek. Planuje się, że pozostaną tam do kwietnia.

W stołecznym regionie Lacjum tysiące mieszkańców okolic miasta Rieti spędziło noc w samochodach, karawanach turystycznych i namiotach oraz w sześciu strukturach, wyznaczonych przez miejscowe władze.

Epicentrum wstrząsów znajdowało się między Nursją, gdzie runęła bazylika świętego Benedykta i katedra, a miasteczkami Preci, Visso i Castel Sant’Angelo sul Nera. Obszar ten ucierpiał już w rezultacie dwóch silnych wstrząsów w środę. W czasie niedzielnego trzęsienia wiele domów było już więc pustych po przeprowadzonej wcześniej ewakuacji.

W miejscowości Ussita pękło zbocze góry - widać w nim ogromną szczelinę.


(edbie)