Kilka tysięcy związkowców wyruszyło z Placu Piłsudskiego w Warszawie w kierunku Kancelarii Premiera. Protestujący domagali się przede wszystkim podniesienia płacy minimalnej i większych nakładów na pomoc społeczną.

Przemarsz ulicami stolicy poprzedził koncert na Placu Piłsudskiego, gdzie związkowcy gromadzili się od rana. Po godzinie 10 - jak szacowały służby porządkowe - było ich już kilka tysięcy. Organizatorzy zapowiadali, że w demonstracji weźmie udział nawet 60 tys. osób.

Tuż przed rozpoczęciem koncertów, na ustawionych wokół sceny telebimach puszczano wybrane fragmenty wystąpień premiera - między innymi z expose, dotyczące obniżenia podatku, równego dostępu do służby zdrowia i walki z korupcją. Protestujący skandowali - "Solidarność" i "Panie premierze, a my wiemy, że to są kłamstwa".

Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda powiedział, że związek domaga się m.in. podniesienia płacy minimalnej, czasowego obniżenia akcyzy na paliwa, przekazania środków na Fundusz Pracy, zwiększenia liczby osób upoważnionych do korzystania z pomocy społecznej. Dodał, że Solidarność chce zawieszenia i renegocjacji pakietu klimatyczno-energetycznego oraz prowadzenia aktywnej polityki prorodzinnej, w tym zapewnienia stabilnych warunków zatrudniania ludzi młodych.

Kierowcy muszą spodziewać się utrudnień

W związku z przemarszem protestujących doszło do sporych utrudnień w ruchu na Wisłostradzie i Marszałkowskiej, bo prowadzące między nimi Aleje Ujazdowskie były wyłączone z ruchu przez demonstrantów. O godz. 15 pochód przeszedł przed kompleksem budynków sejmowych, a o 16 dotarł pod Kancelarię Premiera. Związkowcy Solidarności podpalili przed Sejmem plastikowe krzesła, ogień ugasiła straż pożarna.

Policja szacuje, że w pochodzie wzięło udział ok 17 tys. demonstrantów.

W czwartek rano stołeczna policja uruchomiła specjalną infolinię, która będzie działać do godz. 18. Dzwoniąc pod nr tel. 22 603 80 38, można na bieżąco otrzymać informacje o utrudnieniach i zmianach w organizacji ruchu.