W szpitalu w Siemianowicach Śląskich zmarł 26-latek, ciężko poparzony we wczorajszym pożarze baru piwnego w Czeladzi. Ogień wzniecił 33-letni klient lokalu, który po sprzeczce z kompanami wylał i podpalił benzynę. Podpalacz jest już w rękach policji.

W szpitalach przebywa jeszcze ośmiu poszkodowanych osób. Stan trzech z nich, leczonych w siemianowickiej „oparzeniówce” jest - jak oceniają lekarze – poważny.

Policja wszczęła już śledztwo w sprawie pożaru. Jak pokazały badania, podpalacz miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu; przed oficjalnym przesłuchaniem musi wytrzeźwieć w policyjnym areszcie.

33-latni sprawca pożaru musi liczyć się z zarzutem "sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, którego następstwem była śmierć człowieka". Grozi za to od 2 do 12 lat więzienia.