Biżuterię wartą 200 tysięcy złotych odzyskali policjanci z Warszawy. W lesie nakryli 31-latka, który wykopywał torby ze złotymi łańcuszkami, pierścionkami i kolczykami. Biżuterię skradziono z salonu jubilerskiego.

Stołeczni policjanci już wcześniej mieli sygnały i włamaniach do mieszkań. Funkcjonariusze doszli do wniosku, że za włamaniami mogą stać te same osoby, ponieważ sposób działania był za każdym razem właściwie taki sam. Sprawcy dostawali się do lokali poprzez wypchnięcie lub wybicie szyb w drzwiach balkonowych lub oknach. Następnie przeszukiwali kolejne pomieszczenia w poszukiwaniu biżuterii i pieniędzy, które kradli.

Mundurowi wytypowali podejrzanych, którzy zostali objęci obserwacją. Gdy mężczyźni w lesie odkopywali dwie torby z biżuterią, kryminalni wkroczyli do akcji. Funkcjonariusze zatrzymali 31-letniego Marcina J. Jego kompanowi udało się zbiec.

Policjanci zabezpieczyli torby ze złotymi łańcuszkami, pierścionkami oraz kolczykami. Jak się okazało był to łup pochodzący z kradzieży z włamaniem do jubilera w Grójcu. Do zdarzenia doszło w październiku 2013 roku. Złodzieje skradli stamtąd różnego rodzaju biżuterię. Pokrzywdzona wyceniła straty na 200 tysięcy złotych.

W pobliżu miejsca odkopania biżuterii udało się także zatrzymać trzech innych mężczyzn, którzy mogą być zamieszanie w tę sprawę. Zatrzymani mogą mieć również związek z czterema innymi włamaniami do mieszkań, do których doszło w Warszawie i Rawie Mazowieckiej.

 Marcinowi J. przedstawiono już zarzuty kradzieży z włamaniem i decyzją sądu został aresztowany na trzy miesiące. Zgodnie z kodeksem karnym grozić mu może kara do 10 lat więzienia.

Sprawa ma charakter rozwojowy i wyjaśniana jest przez policjantów pod nadzorem prokuratora.