Przed pogrzebem 23-latka w Zielonej Górze nie widać kibiców z całej Polski. Zapowiadali, że przyjadą, by wziąć udział w tej ceremonii. Jak informuje specjalny wysłannik RMF FM do Zielonej Góry, Adam Górczewski, z nocnych pociągów nie wysiadali ludzie w klubowych szalikach.

Jedynym widocznym emblematem innego klubu niż Falubaz jest mały szalik Lecha Poznań, który leży między zniczami, w miejscu, gdzie zginął 23-latek.

Wiele wskazuje na to, że prośby rodziny mężczyzny i oficjalnego stowarzyszenia kibiców zostaną wysłuchane i Zielona Góra będzie dzisiaj spokojnym miastem.

Będzie spokojnie, bo kibice apelowali o to, żeby był spokój - powiedział naszemu reporterowi jeden z mieszkańców miasta. Zielona Góra uszanuje tego chłopaka, co zginął. Emocje już chyba opadły, chociaż żal jest, bo człowiek odszedł - wyjaśniał rozmówca Adama Górczewskiego.

O spokój apeluje dzisiaj także policja, która - jak zaznacza - jest gotowa do działania, gdyby sytuacja tego wymagała.

W nocy z niedzieli na poniedziałek 23-letni kibic klubu Falubaz został śmiertelnie potrącony przez policyjny samochod. Mężczyzna wracał z fety zorganizowanej w centrum miasta z okazji zdobycia przez miejscowych żużlowców mistrzostwa Polski. Po wypadku pseudokibice zaatakowali funkcjonariuszy policji.

W trakcie zajść rannych zostało 16 funkcjonariuszy, najpoważniej dwie policjantki. Policjanci zostali obrzuceni m.in. kamieniami, zniszczono policyjne radiowozy i inne auta, witryny sklepów, zdemolowana została stacja benzynowa. W burdach mogło brać udział ok. 200 osób. W Zielonej Górze trwa szacowanie strat po zajściach - do policji zgłaszają się kolejni poszkodowani. W sumie straty te mogą sięgnąć kilkuset tys. złotych. Policja swoje straty szacuje na 122 tys. złotych.