Łódzcy policjanci zatrzymali dwie osoby, które dziś rano otworzyły w Łodzi jeden ze sklepów z "dopalaczami". Po wczorajszej decyzji sanepidu prawie 800 takich punktów zostało zamkniętych. Zatrzymanym grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.

Po decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego dotyczącej wycofania z obrotu wyrobów o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków w Łódzkiem zamknięto dotąd 103 na 122 znane sklepy i hurtownie handlujące "dopalaczami".

Jak poinformowała rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska, rano policjanci otrzymali informację od mediów, że otwarty został sklep z dopalaczami na ul. 6 Sierpnia w centrum miasta. W sklepie były trzy osoby, które kupowały specyfiki. Reakcja policji była szybka. Zatrzymano dwóch mężczyzn, którzy sprzedawali dopalacze i zamknięto sklep; trzej kupujący będą świadkami w tej sprawie - dodała rzeczniczka.

Według niej zatrzymani prawdopodobnie odpowiedzą z jednego z artykułów ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, który mówi, że kto wbrew decyzji Państwowego Inspektora Sanitarnego produkuje, wprowadza do obrotu lub nie wycofa z rynku substancji, preparatu lub wyrobu podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat.

Według policji, w nocy z soboty na niedzielę doszło na terenie województwa do kilku przypadków naruszenia lub zerwania plomb na sklepach z dopalaczami. Policjanci będą wyjaśniać w każdym przypadku, czy to tylko chuligańskie zachowanie, czy też właściciele sklepów zrywali plomby i np. próbowali wynosić towar - zaznaczyła Zielińska.

Kontrola punktów z dopalaczami została przeprowadzona na polecenie minister zdrowia Ewy Kopacz, w związku z licznymi przypadkami zatruć dopalaczami. Kontrola pozwalała - jak powiedział Rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bondar - na wycofanie artykułów zagrażających zdrowiu publicznemu oraz zamknięcie sklepów, które je oferują.