Dymisja zastępcy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wiceprezydent Warszawy ustąpił po aferze na Bemowie, którym do niedawna zarządzał jako burmistrz. "Nie chcę być obciążeniem" - mówi Jarosław Dąbrowski w rozmowie z reporterem RMF FM Grzegorzem Kwolkiem. Ratusz przyznaje, że w działalności urzędu dzielnicy Bemowo były nieprawidłowości.

Jeszcze w czwartek wydawało się, że wiceprezydent ocali stołek. Sesja Rady Miasta nie doszła do skutku przez nieobecność radnych PO.

Jarosław Dąbrowski twierdzi, że to on chciał ustąpić ze stanowiska, żeby nie być celem ataków opozycji. Nie chcę szkodzić wizerunkowi ani prezydent, ani warszawskiego ratusza. Z tego powodu, że od dłuższego czasu trwa dość silny atak na moją osobę i moich współpracowników, doszedłem do takiego wniosku dla dobra ratusza - przekonuje Dąbrowski w rozmowie z Grzegorzem Kwolkiem.

Informacje o nieprawidłowościach w urzędzie dzielnicy Bemowo pojawiły się 9 kwietnia. Ze stanowiska został wtedy odwołany wiceburmistrz dzielnicy Paweł Bujski. To on w swoim oświadczeniu na pięciu stronach opisał zarzuty wobec Jarosława Dąbrowskiego i jego zastępcy Alberta Stomy. Zarzucał obu zawieranie fikcyjnych umów i nieprawidłowe zarządzanie majątkiem dzielnicy.

10 kwietnia w bemowskim urzędzie dzielnicy pojawili się kontrolerzy ze stołecznego ratusza. Wyników kontroli jeszcze nie ma, ale ratusz w oficjalnym komunikacie pisze, że Hanna Gronkiewicz-Waltz przyjęła dymisję Jarosława Dąbrowskiego, bo "wstępne informacje zebrane podczas prowadzonej w urzędzie dzielnicy Bemowo kontroli wskazują na możliwość działania niezgodnego ze standardami obowiązującymi w Urzędzie m.st. Warszawy".

Jarosław Dąbrowski zaprzecza zarzutom. Jego zdaniem, są one nieprawdziwe i należy zaczekać na wyniki kontroli. Jestem przekonany, że (kontrola - przyp. red.) na pewno nie wykaże żadnych nieprawidłowości z moim udziałem - mówi.

Sprawą zajmuje się też stołeczna prokuratura rejonowa na Woli. Doniesienie złożyli Paweł Bujski i grupa warszawskich radnych.

(edbie)