Zarzut uprowadzenia 4-miesięcznej dziewczynki przedstawiła Prokuratura Rejonowa w Elblągu 32-letniej Agacie P. Kobieta, która zajmowała się dzieckiem jako nieformalna opiekunka, wywiozła je bez wiedzy matki na południe Polski.

Agacie P. przedstawiono zarzut uprowadzenia dziecka wbrew woli osoby powołanej do opieki nad nim, za co grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Prokurator po przesłuchaniu zastosował wobec podejrzanej dozór policyjny.

Agata P. przyznała się do winy. Z jej wyjaśnień w wielkim uproszczeniu można wysnuć wniosek, że zachowywała się tak, jakby chciała temu dziecku zastąpić matkę – mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Elblągu Iwona Piotrowska.

Rzeczniczka przyznała, że to "niecodzienna historia, trochę jak z seriali telewizyjnych". Agata P. jest koleżanką matki dziecka i wcześniej zajmowała się nim jako nieformalna opiekunka. Jednak tym razem wzięła dziewczynkę "na jeden dzień" i nie oddała jej matce. Prokuratura nie wyklucza, że w toku postępowania podejrzana będzie poddana badaniom psychiatrycznym.

Według ustaleń policji, Agata P. zajmowała się dzieckiem swojej koleżanki "niemal w każdej wolnej chwili", bo mówiła, że kocha dzieci. Wielokrotnie brała dziewczynkę do siebie i na spacery. Po raz ostatni wzięła ją w miniony czwartek. Zaniepokojonej długą nieobecnością matce dziecka mówiła najpierw, że się spóźni, potem przeciągała powrót i zwodziła, wreszcie przestała odbierać jej telefony. Kobieta zawiadomiła policję o uprowadzeniu córki dopiero w niedzielę.

Pięć godzin od zgłoszenia tego przestępstwa Agatę P. zatrzymano w niewielkiej miejscowości pod Kielcami. Wiemy, że planowała wywieźć dziewczynkę do Niemiec. Musieliśmy więc działać szybko - mówi rzecznik elbląskiej policji Jakub Sawicki.

Sawicki dodał, że po odnalezieniu niemowlę było całe i zdrowe. Agatę P. policjanci zatrzymali u rodziny jej partnera, który był przekonany, że jest to ich własne dziecko.

Według policjanta, mężczyzna, który pracuje i mieszka w Niemczech, od wielu miesięcy był wprowadzany w błąd przez partnerkę. Najpierw uwierzył, że Agata P. jest z nim w ciąży, a potem, że urodziła córkę.

Zaczęła od wysyłania mu MMS-ów, niemal do momentu rzekomego poczęcia. Pierwsze zdjęcie to był test ciążowy, potem były zdjęcia USG, które prawdopodobnie ściągnęła z internetu - wyjaśnił.

Sawicki powiedział, że nawet tuż przed rzekomym porodem mężczyzna niczego się nie domyślił. Agacie P. udało się wmówić partnerowi, że brak widocznych oznak zaawansowanej ciąży jest czymś normalnym, bo kobiety w jej rodzinie "tak mają genetycznie". Kobieta potrafiła też znaleźć wytłumaczenie, by powstrzymać partnera przed odwiedzinami w szpitalu, w którym rzekomo rodziła.

Dopiero w ostatni czwartek Agata P. zadzwoniła do niego, żeby przyjechał po nią i dziecko do Elbląga. Po krótkiej wizycie u rodziców mężczyzny, mieszkających w woj. świętokrzyskim, mieli wyjechać z dzieckiem do Niemiec.

Pojawienie się policjantów i informacje o uprowadzeniu dziecka były dla partnera Agaty P. i jego rodziny szokiem - mówił rzecznik elbląskiej policji.

Według policji, Agata P. była wcześniej karana za kradzieże oraz udział w bójce i pobiciu.

(mpw)