Trzyosobowa Rada Stanu, która przejęła władze w Ekwadorze - upadła

Trzyosobowa junta, która nad ranem przejęła władze w Ekwadorze, po zamachu stanu rozpadła się. Władzę w kraju przejął dotychczasowy wice-prezydent.

Powołany rano po dosyć chaotycznym buncie triumwirat złożony z przeciwników dotychczasowego prezydenta rozpadł się po tym jak z udziału w rządzeniu krajem zrezygnował zwierzchnik armii Carlos Mendoza. Odchodząc zaapelował on do podległego mu wojska o poparcie wiceprezydenta Ekwadoru Gustavo Noboa." To właśnie on powinien teraz stanąć na czele rządu obalonego prezydenta Jamila Mahuada" - powiedział Mendoza. Przyznał, że decyzję o rozwiązaniu trzyosobowej Rady podjął po rozmowach z przedstawicielami Stanów Zjednoczonych. Waszyngton ostro potępił zamach stanu i zagroził poważnymi konsekwencjami, w tym zablokowaniem zagranicznej pomocy finansowej dla Ekwadoru.

W skład trzyosobowej rady, która niedługo rządziła krajem, weszli przywódca Indian Antonio Vargas, były sędzia sądu najwyższego Carlos Solorzano i zwierzchnik ekwadorskiej armii Carlos Mendoza. Wszyscy trzej to przeciwnicy dotychczasowego prezydenta kraju Jamila Mahuada. Jeszcze kilka godzin wcześniej Mahuad zapowiadał, że ani myśli ustąpić ze stanowiska: "To ja jestem prawowitym prezydentem, którego wybrał lud - mówił - Tak jak wy stawiam czoło przeciwnikom, bronię głównych zasad, reguł i praw". Zaraz potem z Ekwadoru nadeszły informacje, że Mahuad został aresztowany w bazie wojskowej w Quito.

Indianie wspierani przez grupę oficerów wkroczyli do budynków Kongresu

i Sądu Najwyższego w tym mieście. Puczyści powołali Radę Ocalenia Narodowego.

W wydanym dekrecie, wypowiedzieli posłuszeństwo prezydentowi Jamilowi Mahuadowi, rządowi i władzy sądowniczej. Domagali się utworzenia nowego rządu.

Na placu przed Kongresem w Quito zebrało się kilkadziesięt tysięcy ludzi. Większość protestujących to Indianie, którzy najdotkliwiej odczuwają skutki kryzysu gospodarczego. Przeciw obecnej władzy wystąpiła nieoczekiwanie również część armii.

Stany Zjednoczone i Organizacja Państw Amerykańskich potępiają zamach stanu w Ekwadorze. Prezydenta Jamila Mahuada i ekwadorską demokrację broni również Bank Światowy.

W trybie pilnym na sesji nadzwyczajnej zebrała się Organizacja Państw Amerykańskich. Forum skupiające 34 kraje potępiło próbę obalenia porządku demokratycznego w Ekwadorze. W specjalnym oświadczeniu Organizacja zagroziła poważnymi konsekwencjami - w tym wydaleniem ze swego grona. Równie ostro wypowiedział się w sprawie wydarzeń w Quito, Bank Światowy. Zagroził wstrzymaniem pomocy dla pogrążonego w głębokim kryzysie finansowym państwa.

Wiadomości RMF FM 8:45

Aktualizacja 12:45