Dramatyczne informacje z Łodzi. Nie żyje 4-letnia dziewczynka. W związku ze śmiercią dziecka zatrzymano matkę i jej partnera. Jak się nieoficjalnie dowiedziała nasza dziennikarka, 33-latek miał się znęcać nad dziewczynką od dawna. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu dożywocie.

Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, we wtorek po południu do Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego zgłosiła się kobieta z córeczką. Na ciele dziecka widoczne były obrażenia wskazujące - zdaniem personelu medycznego - na stosowanie przemocy. Matka trzymała dziewczynkę na rękach; 4-latka była ubrana w jesienny strój, a twarzą miała otuloną w kaptur. Z informacji przekazanej przez kobietę wynikało, że dziecko spadło z huśtawki, nieopodal miejsca zamieszkania.

Niestety, okazało się, że na pomoc medyczną było za późno - dziecko już nie żyło.

Wybroczyny na tułowiu, krew na ścianach

Do późnych godzin wieczornych trwały oględziny ciała dziewczynki i mieszkania, w którym zamieszkiwała wraz z matką i jej konkubentem. Zabezpieczono nagrania monitoringu, odzież dziecka i zatrzymanych. Przesłuchano świadków.

Podczas badania ciała dziewczynki ujawniono obrażenia główki i twarzy, a także wybroczyny na tułowiu. W ocenie medyka sądowego, zgon mógł nastąpić nawet na kilka godzin przed przywiezieniem dziecka na pogotowie i mógł być konsekwencją stosowania przemocy.

W mieszkaniu na poduszce, ścianie oraz na pozostawionych w łazience i schowanych do szafy ubraniach dziewczynki znaleziono plamy wyglądające na ślady krwi.

Sekcja zwłok wykazała, że dziewczynka miała krwiaka, obrzęk mózgu, połamane żebra, obojczyk i złamaną rękę, która zaczęła się goić - a to wskazuje, że dziecko było ofiarą długotrwałej, drastycznej przemocy.

Bez emocji opowiadał o duszeniu dziewczynki

27-letnia matka została natychmiast zatrzymana. W ręce policji wpadł także 33-letni partner kobiety. Kamil S. opowiedział całą historię policjantom. Miał zostać sam w domu z dzieckiem, a gdy mała zaczęła płakać, uderzył ją ręką. Gdy to nie pomogło, do bicia użył paska. Kiedy 4-latka nie przestawała płakać, by ją uciszyć 33-latek uderzył głową dziewczynki o bok drewnianego łóżka. Wtedy dziecko straciło przytomność.

Oprawca przyznał, że od kilku dni bił 4-latkę, a dzień przed jej śmiercią dusił ją, bo "często płakała i marudziła". Mężczyzna te makabryczne szczegóły miał opowiadać policjantom bez jakichkolwiek emocji, spokojnie i płynnie.

Kamil S. usłyszał zarzut zabójstwa i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu dożywocie.

Matka 4-latki też może usłyszeć prokuratorskie zarzuty.

Jak ustalono, dziewczynka zamieszkiwała wraz z matką i jej konkubentem od października 2016 roku. Wynajmowali jednopokojowe mieszkanie. Kobieta poznała obecnego partnera kilka miesięcy wcześniej. Do czasu, kiedy z nim zamieszkała, przebywała z córką w Gliwicach. Ma jeszcze jedno dziecko, nad którym jednak nie sprawuje opieki. Aktualnie jest w ciąży.

(az)