Detektyw Krzysztof Rutkowski twierdzi, że jego biuro dotarło do osoby, która może być „mężczyzną z ręcznikiem”. Chodzi o mężczyznę, który szedł za Iwoną Wieczorek w noc jej zaginięcia. Choć zarejestrował go monitoring, do tej pory nie udało się go zidentyfikować. Rutkowski ma przekazać te informacje policji. Ta twierdzi, że będzie je weryfikować.

Detektyw Krzysztof Rutkowski twierdzi, że jego biuro dotarło do osoby, która może być „mężczyzną z ręcznikiem”. Chodzi o mężczyznę, który szedł za Iwoną Wieczorek w noc jej zaginięcia. Choć zarejestrował go monitoring, do tej pory nie udało się go zidentyfikować. Rutkowski ma przekazać te informacje policji. Ta twierdzi, że będzie je weryfikować.
Matka Iwony Wieczorek w towarzystkie Krzysztofa Rutkowskiego /Kuba Kaługa /RMF FM

Według detektywa "mężczyzna z ręcznikiem" to najprawdopodobniej Stefan R. Jak mówił dziś dziennikarzom Krzysztof Rutkowski, osoba ta nie mieszka obecnie w Polsce. Rutkowski i pracownicy jego biura ustalają obecnie, czy Stefan R. rzeczywiście może mieć związek z zaginięciem Iwony Wieczorek. Według detektywa, jego biuro dysponuje też aktualną fotografią tego mężczyzny, jednak na razie nie będzie jej upubliczniać.

To jest mężczyzna, który może odpowiadać wizerunkowi "pana ręcznika." Znamy jego dane personalne. Wiemy, że jest bardzo aktywny na internetowym forum, które miało pomóc w odnalezieniu Iwony - mówił w Gdańsku Krzysztof Rutkowski. Przyznał, że była próba nawiązania kontaktu ze Stefanem R., ale tylko telefoniczna. Gdy padło jego nazwisko, rozmówca miał odłożyć słuchawkę. 

Przyjmujemy, że może to być "pan ręcznik". Nie zakładamy w 100 proc. czy to jest on. Musimy zweryfikować czy to będzie ta osoba, czy ktoś absolutnie bardzo podobny do osoby, która została zarejestrowana na monitoringu kamery przy wejściu nr 63 na bulwarze nadmorskim - mówił Rutkowski.

Detektyw nie chciał szczegółowo zdradzić, jak dotarł Stefana R. Nie odpowiedział też wprost na pytanie czy aktualne zdjęcia "mężczyzny z ręcznikiem" zrobili pracownicy jego biura, czy też ktoś im je przekazał. Zapewnił jednak, że tę wiedzę przekaże policji.

Od samego początku, każdy otrzymany sygnał szczegółowo analizujemy i sprawdzamy. Dotychczas jednak, żadna z tych informacji nie okazała się przełomowa - mówi Maciej Stęplewski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Dodaje, że także i tym razem policja zweryfikuje ustalenie detektywa.

Krzysztofem Rutkowski przypomniał też wątek numeru telefonu, który poruszać miał się tą samą ścieżką, którą w noc zaginięcia szła Iwony. Aparat miał następnie zostać wyłączony, na mniej więcej godzinę. Później właściciel numeru telefonu miał brać udział w poszukiwaniach Iwony. Rutkowski zwrócił też uwagę na nieścisłości w relacjach znajomych Iwony Wieczorek, dotyczące tego co działo się w noc jej zaginięcia. Zdaniem matki dziewczyny, to właśnie grono znajomych jej córki stanowi klucz do rozwiązania zagadki zaginięcia.

Od samego początku mówiłam o tym, że cała młodzież została zbyt słabo przesłuchana. W tej chwili nawet i policja stwierdziła, że będą robić pewne rzeczy jeszcze raz. Będą dogłębnie sprawdzać każdy szczegół, każde słowo, które wtedy zostało im przekazane - mówiła Iwona Kinda, która razem z Krzysztofem Rutkowskim wystąpiła dziś na konferencji prasowej.

Detektyw przypomniał też, że jego biuro oferuje 200 tysięcy złotych nagrody dla osoby, która przekaże istotne i przełomowe informacje w tej sprawie.

Iwona Wieczorek zaginęła nad ranem 17 lipca 2010 roku. Na dyskotece w sopockim klubie miała pokłócić się ze znajomymi. Samotnie, na piechotę wracała do domu w Gdańsku nadmorską alejką. Miejski monitoring jej ostatnie zdjęcia zarejestrował przy wejściu na plażę nr 63 w Gdańsku Jelitkowie, niedaleko domu dziewczyny. Tam ślad po niej zaginął.