Ministrowie gospodarki i finansów chcą podwyższyć podatki bogatym, by nieznacznie obniżyć je ubogim. Nie dotyczyłoby to rencistów i emerytów. Ów pomysł jest znakiem, że do wyborów coraz bliżej.

Zmiany to bardzo skomplikowana propozycja. Wicepremier Jerzy Hausner chce wszystkim zabrać koszty uzyskania przychodu, czyli pewną kwotę, która pozwala nam płacić niższy podatek.

Zabrane jednym pieniądze chce dodać w postaci tzw. ulgi aktywizacyjnej najmniej zarabiającym. Osoby, które mają wyższe dochody, będą miały nieco wyższy podatek - mówi Hausner.

Przez te zmiany rozliczanie się z podatków stanie się jeszcze bardziej skomplikowane. Pracodawcy będą musieli przerabiać systemu komputerowe, a zwykli podatnicy pogubią się w PIT-ach. Według ekspertów, zyskają tylko ci, którzy mają pensje minimalne i to niewiele, bo tylko 30 zł miesięcznie.

Nikt nie będzie wiedział, w której grupie się znajduje. Być może zacznie w grupie ubogich, a w czasie roku przejdzie do grupy najbogatszej - mówi Jerzy Bielawny z Instytutu Studiów Podatkowych. Takich szalonych pomysłów czeka nas zapewne jeszcze sporo, bo przecież do wyborów parlamentarnych coraz bliżej. Podobno rząd myśli już o wprowadzeniu 50-procentowego podatku dla najbogatszych.