Jeden z kluczowych świadków, współlokator podejrzanego o morderstwo Anastazji zdecydował się zmienić zeznania. Grecki portal Proto Thema informuje, że Pakistańczyk, który mieszkał z mężczyzną z Bangladeszu zeznał, że po powrocie do domu zastał swojego współlokatora z dziewczyną. Wcześniej twierdził inaczej.
Początkowo mężczyzna twierdził, że kiedy wrócił w poniedziałek 12 czerwca o godz. 22.10 do domu, nie spotkał ani współlokatora, ani Anastazji. Kamera przemysłowa zarejestrowała jednak, że wchodzili oni do domu o godzinie 20.38, więc dramat dziewczyny miał trwać 92 minuty - zaznacza portal.
Początkowo Pakistańczyk twierdził, że mężczyzna z Bangladeszu miał wrócić do domu we wtorek rano, brudny i w zabłoconych butach. Jak piszą media, w środę nie wspomniał o tym, czy spotkał współlokatora po jego powrocie, ale tylko to, że dwukrotnie - około godz. 1 i 2 nad ranem - budził się, a jego jeszcze nie było.
Policja nie wyklucza, że początkowo Pakistańczyk w strachu próbował kryć swojego współlokatora z Bangladeszu. W środę Pakistańczyk stwierdził bowiem, że kiedy wrócił do domu zastał w nim współlokatora i dziewczynę, którzy pili piwo. Następnie około godz. 23 usłyszał, jak odjeżdżają oni na motorze.
W środę podczas przesłuchania w sądzie w Kos główny podejrzany zaprzeczył stawianym mu zarzutom. Według doniesień medialnych miał ponadto zmienić początkowe zeznania, zaprzeczając, że odbył stosunek seksualny z ofiarą.
W związku z tym podejrzany wrócił do aresztu, a policja kontynuuje śledztwo, czekając na wyniki badań materiału DNA. Anastazja zaginęła w poniedziałek 12 czerwca na greckiej wyspie Kos, gdzie pracowała w jednym z hoteli. W niedzielę greckie media poinformowały, że znaleziono ciało 27-letniej Polki. Zwłoki kobiety znaleziono około godz. 19 czasu lokalnego, około kilometra od domu Banglijczyka, zatrzymanego wcześniej przez policję i 500 metrów od miejsca, w którym w sobotę znaleziono telefon komórkowy Polki.
Przeprowadzona w poniedziałek późnym wieczorem na wyspie Rodos sekcja zwłok Polki potwierdziła śmierć przez uduszenie. Lekarze podkreślili jednak, że ciało było w stanie zaawansowanego rozkładu, co znacznie utrudniało badania.