Biuro turystyczne Tramp złoży dziś do Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego imienną listę klientów, którzy nie pojadą już z tym touroperatorem na urlop. Gdyńska firma ogłosiła wczoraj niewypłacalność. Według wstępnych danych, poszkodowanych jest 320 osób.

Zobacz również:

  • Jeśli w tym sezonie turystycznym upadnie jakieś biuro podróży, to urzędnicy nie ściągną już do kraju pozostawionych za granicą klientów biura. Taką decyzję podjęli właśnie wspólnie marszałkowie województw. To efekt ich sporu z rządem po ubiegłorocznej serii bankructw biur podróży. Resort sportu liczy jeszcze, że marszałkowie zmienią zdanie. Chce rozmawiać z nimi w przyszłym tygodniu. więcej

To osoby, które wpłaciły zaliczki lub całkowicie opłaciły swoje wyjazdy. Na zwrot pieniędzy mogą czekać nawet rok, bo tyle mniej więcej trwać będą procedury związane z uruchomieniem półmilionowej gwarancji ubezpieczeniowej firmy.

Ustawa i przepisy prawa powodują, że to jest dość długi okres. Nie ukrywam, że my chcemy tę sprawę zakończyć jak najszybciej, ale to będzie także wynikało z tego, jak szybko poszkodowane osoby będą się do nas zgłaszać i jakie będą ich roszczenia - mówi Małgorzata Pisarewicz, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.

Wszyscy klienci, którzy podpisali z Trampem umowę, powinni zgłosić się teraz do Departamentu Turystki Urzędu Marszałkowskiego. Obecnie urząd czeka również na listę poszkodowanych, którą powinna dostarczyć sama firma. Jestem w stałym kontakcie z właścicielem biura. Poszkodowanych jest 320 klientów. Właściciel jeszcze dokładnie weryfikuję tę liczbę. Jak mnie zapewnił, jeszcze dziś przekaże do Urzędu Marszałkowskiego imienną listę wszystkich poszkodowanych osób wraz z dokładnymi kwotami, jakie te osoby wpłaciły firmie - powiedział reporterowi RMF FM Kubie Kałudze Remigiusz Dróżdż, prezes Oddziału Pomorskiego Polskiej Izby Turystyki. 

Dziś i w niedzielę na narty do Włoch miały jechać z biurem Tramp kolejne grupy klientów. Co ważne, w momencie, kiedy biuro ogłosiło niewypłacalność, poza granicami Polski nie było żadnych jego klientów. Ci, którzy mieli dopiero wyjechać, zostali zaś poinformowani o sytuacji firmy.