Policja w Mysłowicach bada, kto odpowiada za śmierć 56-letniego mężczyzny potrąconego na nieoświetlonej ulicy. Miejskie latarnie przy 17 ulicach, ze względów oszczędnościowych, zgasły 1 marca.

Powołany w tej sprawie biegły wyjaśnia między innymi, jaki wpływ na tę tragedię, miały wyłączone latarnie przy ul. Mikołowskiej. Mężczyzna został potrącony przed godz. 21.00, gdy było już ciemno. Według pierwszych ustaleń przechodził w miejscu niedozwolonym. Zdaniem mieszkańców, mimo to tej tragedii można było uniknąć.

Wszystko zaczęło się, gdy miejscy radni nie zgodzili się na zaciągnięcie przez miasto kolejnego kredytu. To była propozycja prezydenta na uzdrowienie miejskich finansów. Wobec sprzeciwu, Grzegorz Osyra, wskazał, przy których ulicach światło powinno zgasnąć. Twierdzi, że nie ma innego pomysłu na to, jak można by inaczej rozwiązać problem braku pieniędzy. Miejscy radni skierowali już w tej sprawie doniesienie do prokuratury.