Tajemnicza śmierć wspinacza na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. W okolicach Olsztyna, na tzw. Małym Giewoncie zauważono ciało wiszące na skale kilkadziesiąt metrów nad ziemią. Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Prokurator mówi o dwóch możliwych wersjach wydarzeń: wypadku lub samobójstwie. Mężczyzna miał linę wspinaczkową owiniętą wokół szyi, a na sobie sprzęt alpinistyczny. Ciało ofiary musieli transportować na dół ratownicy GOPR-u - dodaje Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

Mężczyzna nie miał przy sobie dokumentów. Znaleziono przy nim tylko kartę bankową z nazwiskiem, ale - jak usłyszał w częstochowskiej prokuraturze nasz dziennikarz Marcin Buczek - w kraju jest kilkadziesiąt osób o takim imieniu i nazwisku.

W pobliżu nie było żadnego namiotu ani samochodu, który mógłby należeć do ofiary. Wcześniej nikt nie zgłaszał też zaginięcia bliskiej osoby.

Przyczynę śmierci mężczyzny ma wyjaśnić sekcja zwłok. Wtedy też będzie można określić, kiedy dokładnie zmarł.

(j.)