Wygraliśmy bitwę, trzeba wygrać wojnę - tak wyrok w sprawie Nangar Khel skomentował jeden żołnierzy z uniewinnionych przez sąd, chor. Andrzej Osiecki. Dziękował też wszystkim, którzy wspierali oskarżonych. "Nie będę w żaden sposób komentował wyroku, od tego są adwokaci, prokurator, który się na pewno wypowie" - podkreślił Osiecki.

W wyroku Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił wszystkich siedmiu oskarżonych. Orzeczenie jest nieprawomocne. Oskarżeni wysłuchali go z kamiennymi twarzami. Z taką samą myślę bym przyjmował wyrok skazujący. Jestem żołnierzem - mówił Osiecki.

Pytany, czy dalej będzie służył w armii, powiedział, że na to pytanie odpowie "po zakończeniu wojny", czyli orzeczeniu sądu po ewentualnej apelacji prokuratury. Nie chciał też rozmawiać o ewentualnym wyjeździe na misję zagraniczną.

Armia od początku nas wspierała

Z kolei ppor. Łukasz Bywalec pytany o zatrzymanie oskarżonych przez oddział specjalny Żandarmerii Wojskowej podkreślał, że to nie armia tak ich potraktowała. "Armia nas od początku wspierała i tutaj chciałem podziękować dowódcom, którzy od samego początku nas wspierali, którzy dzisiaj zaszczycili nas swoją obecnością" - mówił Bywalec o obecnych w sądzie generałach: Waldemarze Skrzypczaku (b. dowódca Wojsk Lądowych), Jerzym Wójciku (b. dowódca 6. Brygady Desantowo-Szturmowej, przełożony uniewinnionych żołnierzy) i Sławomirze Petelickim (b. dowódca GROM).

Jesteśmy dumni z tego, że tacy dowódcy mogli nas od samego początku wspierać - podkreślał Bywalec.

Pytany, czy ma żal do prokuratury, Bywalec powiedział, że trudno mieć do żal do tych, którzy nie byli na misjach, jeżeli byli, to "siedzieli za szlabanem".

Natomiast chor. Osiecki mówił, że ma żal do dwóch prokuratorów, którzy zajmowali się sprawą od początku, a nie do prokuratora obecnego w środę w sądzie, bo nie jest on odpowiedzialny za błędy. Zarzucał prokuraturze brak profesjonalizmu w działaniu.