Dlaczego górnicy przebywali w strefie zagrożonej tąpnięciami i ilu ludzi pracowało tam wczoraj rano, gdy doszło do zawału w kopalni "Rydułtowy-Anna"? Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku chce uzyskać odpowiedzi na te pytania. Już ponad dobę pod ziemią poszukiwany jest zasypany górnik. W szpitalu przebywa jego czterech rannych kolegów.

Górnicy z pechowego chodnika zostaną przesłuchani dopiero po zakończeniu akcji ratowniczej. Przedstawiciele Wyższego Urzędu Górniczego podkreślają, że najpierw chcą jak najszybciej dotrzeć do zasypanego górnika, a dopiero później zostanie wszczęte postępowanie wyjaśniające.

Inspektorzy i eksperci postarają się odpowiedzieć na pytanie, co było bezpośrednią przyczyną wypadku, dlaczego zasypany górnik znalazł się w strefie zagrożenia tąpnięciami - czyli w miejscu, gdzie nie powinno go być - oraz czy był tam sam. Rozważane są dwie hipotezy: mężczyzna poszedł tam sam lub ktoś go wysłał. Odpowiedzi na te wszystkie pytania poznamy jednak dopiero za kilka tygodni.