Jeśli liczba cudzoziemców nielegalnie przekraczających polską granicę ze Słowacją i Czechami będzie rosła jak dotychczas, nie jest wykluczone tymczasowe przywrócenie kontroli granicznych na tym odcinku - usłyszał reporter RMF FM. Jak zaznaczają przedstawiciele polskich służb - jest to rozwiązanie ostateczne, jeśli zawiodą inne środki.

Jak informuje dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, na razie straż graniczna zwiększa liczbę patroli na drogach wiodących od granicy ze Słowacją i Czechami. Liczymy też na to, że służby naszych południowych sąsiadów będą aktywniej kontrolować ruch cudzoziemców na terytoriach swoich krajów.

Dane rzeczywiście dają do myślenia. W tym roku koło południowej granicy zatrzymano około 600 cudzoziemców, którzy nie mieli zgody na wjazd do Polski, gdy w zeszłym roku były to 122 osoby.

Dodatkowo w tym roku przy granicy z Niemcami zatrzymano blisko 500 imigrantów, którzy wjechali do Polski z Czech i Słowacji.

I jeszcze dane świadczące o dynamice - w styczniu zatrzymano 30 cudzoziemców, w marcu 34, w sierpniu 206 osób, a do połowy września już 150.

Czesi przywrócą kontrole na części przejść granicznych?

Jeszcze przed końcem tygodnia ma się rozstrzygnąć, czy Czesi przywrócą kontrole na części przejść granicznych, w tym także z Polską - poinformował czeski minister spraw wewnętrznych Vít Rakušan. Ma to związek z napływem nielegalnych imigrantów tak zwanym szlakiem bałkańskim. 

Czeski minister spraw wewnętrznych potwierdził, ze trwają zaawansowane rozmowy z Niemcami o wprowadzeniu krótkoterminowych stałych kontroli granicznych. Niewykluczone, ze znów pojawią się na granicy czesko-słowackiej, jak to było do lutego bieżącego roku, ale także czesko-niemieckiej czy czesko-polskiej. Niemieccy policjanci pojawią się także prawdopodobnie na czeskich ulicach.

Słowaccy politycy Robert Fico - z prowadzącej w sondażach wyborczych partii SMER i Boris Kollár - z ugrupowania Jesteśmy Rodziną już zapowiedzieli, że będą chcieli przywrócić kontrole na granicy słowacko-węgierskiej. Słowacka policja skarży się, że do upilnowania tej granicy będzie potrzebowała 110 tys. funkcjonariuszy i żołnierzy. 

Niemieccy politycy o wprowadzeniu kontroli na granicy z Polską

O możliwości wprowadzenia kontroli na granicy z Polską mówią niemieccy politycy.

Podczas wystąpienia w Norymberdze kanclerz Olaf Scholz stwierdził, że nie chce, by Polska przepuszczała do Niemiec migrantów, a jego kraj potem debatował nad zasadami przyznawania azylów.

Rozwiązaniem miałyby być właśnie kontrole, czemu jeszcze kilka dni temu rząd się sprzeciwiał.

Za zmianą tej retoryki - po pierwsze - stoi afera wizowa, która jest szeroko komentowana za naszymi granicami i która, sądząc po tonie tych komentarzy, bardzo Polsce zaszkodziła. Polski rząd szczuje na imigrantów, a równocześnie handluje wizami, co świadczy o "świętoszkowatości" - pisze "Die Zeit". Jednak temat migrantów rozgrywany jest nie tylko nad Wisłą.

Również w Niemczech toczy się kampania przed wyborami landowymi w Turyngii i w Bawarii, a temat polityki azylowej mocno w niej wybija. I to drugi powód zmiany zdania w sprawie kontroli granicznych, przy czym na razie w tej kwestii mamy tylko i wyłącznie polityczne deklaracje.

Premier Saksonii: Kontrole na granicy z Polską i Czechami są konieczne

W debacie na temat polityki migracyjnej premier Saksonii Michael Kretschmer (CDU) jest kolejnym niemieckim politykiem, wzywającym rząd RFN do podjęcia zdecydowanych działań w celu ograniczenia nielegalnej migracji. Jako przykład takich środków podał wprowadzenie kontroli granicznych na granicach z Polską i Czechami.

Sytuacja jest dramatyczna, nie mamy innego wyboru - stwierdził premier landu położonego na wschodzie RFN.

W weekend szefowa niemieckiego MSW Nancy Faeser (SPD) także opowiedziała się za tymczasowymi stacjonarnymi kontrolami granicznymi w celu "bardziej zdecydowanego zwalczania przestępczości przemytniczej".

Kretschmer skrytykował rząd RFN za zbyt długie wahanie się w tej sprawie, a także w kwestii deportacji. Trzeba wysłać jasny sygnał do państw Afryki Północnej i tamtejszej ludności, że nie ma sensu wyruszać. Można to osiągnąć np. poprzez zaklasyfikowanie jej jako bezpiecznych krajów pochodzenia - dodał polityk CDU.

Ważne jest, abyśmy my, Niemcy, najpierw sami decydowali w oparciu o konsensus społeczny: ilu osobom rocznie chcemy zapewnić ochronę - powiedział Kretschmer, wspominając o liczbie 200 tys. Jeśli liczby nadal będą szybko rosnąć, trzeba sięgnąć po inne narzędzia, inne instrumenty - dodał.

Podczas weekendu głos zabrało już wielu polityków. Coraz głośniej słychać apele o działania ponadpartyjne, debata staje się coraz bardziej gorąca. Przedstawiciele rządu federalnego i opozycyjnej Unii (CDU/CSU) wezwali w weekend do wspólnych rozwiązań - zaznaczył Tagesschau.

Lider SPD Lars Klingbeil uważa, że w kwestii nielegalnej migracji nie istnieje "jeden magiczny środek". Opowiedział się za szybszymi procedurami, aby uchodźcy mieli jasność co do tego, czy mogą tu zostać i pracować, czy też muszą opuścić Niemcy. W jego ocenie pomysł MSW wprowadzenia ściślejszego kontrolowania granicy z Czechami i Polską jest "słuszny".

Jak przypomina portal RedaktionsNetzwerk Deutschland, ostatnio coraz częściej pojawiają się głosy ze strony niemieckich gmin i powiatów o przeciążeniu. Do końca sierpnia federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców zarejestrował ponad 204 tys. wniosków o azyl, co oznacza wzrost o 77 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Ponadto w wyniku wojny Rosji przeciwko Ukrainie ponad 1 mln uchodźców z tego kraju szukało ochrony w Niemczech bez konieczności ubiegania się o azyl.

KE zabiera głos

Przywrócenie kontroli granicznych może być tylko czasowe i należy je stosować w ostateczności - powiedziała naszej dziennikarce Katarzynie Szymańskiej-Borginon rzeczniczka Komisji Europejskiej Anitta Hipper.

Zdarza się jednak, że kraje UE takie kontrole wprowadzają, np. powołując się na kwestie bezpieczeństwa w związku z dużymi wydarzeniami sportowymi, a w przeszłości w związku z pandemią.

Kodeks graniczny Schengen daje krajom taką możliwość w przypadku poważnego zagrożenia porządku publicznego lub bezpieczeństwa wewnętrznego. Zakres i czas trwania przywróconej kontroli granicznej powinien zostać ograniczony do ścisłego minimum niezbędnego do reakcji na przedmiotowe zagrożenie - wyjaśniła rzeczniczka KE.

Afera wizowa w Polsce

31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Piotra Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w MSZ. Resort dyplomacji uzasadniał wtedy, że powodem tej decyzji był "brak satysfakcjonującej współpracy'. 

Na początku września "Gazeta Wyborcza" napisała, że Piotr Wawrzyk, odpowiedzialny wówczas w MSZ za sprawy konsularne i wizowe, okazał się autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 krajów, w tym krajów islamskich. Według gazety zakładało ono możliwość zatrudnienia w Polsce do 400 tys. pracowników. Dziennik napisał, że "z nieoficjalnych informacji wyłania się jednak obraz afery korupcyjnej, która umożliwiała napływ do Europy dziesiątków tysięcy imigrantów za pośrednictwem międzynarodowych firm rekrutacyjnych".

Portal Onet podał potem, że "ściągani przez ekipę Wawrzyka Hindusi udawali ekipy filmowe z Bollywood", a za przerzucenie do Ameryki każdy płacił 25-40 tys. dol. Według portalu jedna z grup przyjechała do Polski po naciskach wiceministra, a potem udała się do Meksyku. Stamtąd próbowała się przedostać do USA, po czym amerykańskie służby ostrzegły polskie władze o stworzonym w ten sposób kanale przerzutowym nielegalnych imigrantów.

Szef resortu dyplomacji zdecydował m.in. o przeprowadzeniu kontroli i audytu w Departamencie Konsularnym MSZ oraz wszystkich placówkach konsularnych RP oraz o zwolnieniu ze stanowiska dyrektora Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością w MSZ Jakuba Osajdy.

Śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy wydawaniu wiz prowadzi ponadto Prokuratura Krajowa. Zarzuty postawiono siedmiu osobom; trzy osoby zostały tymczasowo aresztowane.