W życiu każdego oficera zdarzają się momenty, gdy trzeba własny honor, niezależność zamienić w rezygnację - tak szef CBA Paweł Wojtunik uzasadnił swoją dymisję. Tłumaczył, że złożył rezygnację, bo najwyższą wartością są dla niego "dobro państwa i skuteczność, efektywność CBA".

W życiu każdego oficera zdarzają się momenty, gdy trzeba własny honor, niezależność zamienić w rezygnację - tak szef CBA Paweł Wojtunik uzasadnił  swoją dymisję. Tłumaczył, że złożył rezygnację, bo najwyższą wartością są dla niego "dobro państwa i skuteczność, efektywność CBA".
Paweł Wojtunik /Radek Pietruszka /PAP

Wojtunik wyjaśnił, że złożył rezygnację, ponieważ Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła postępowanie dotyczące jego certyfikatów bezpieczeństwa.

Decyzja tego typu zgodnie z polskimi przepisami powoduje automatyczne odsunięcie od wszelkiego rodzaju informacji o charakterze niejawnym. Dalsze moje tkwienie na stanowisku, bez dostępu do informacji niejawnych, które stanowią 99 proc. materiałów rozpatrywanych przez CBA byłoby farsą, fikcją, więc jako oficer podjąłem taką decyzję - powiedział.

W życiu każdego oficera zdarzają się momenty, gdzie trzeba własny honor, własną niezależności, własną ambicję, zamienić w rezygnację i dymisję; po to, aby górę wzięły wartości wyższe, a taką wartością jest dla mnie dobro naszego kraju oraz efektywność, skuteczność i możliwość dalszego funkcjonowania CBA - dodał.

Zapewnił równocześnie, że "nigdy nie dopuścił się żadnego przestępstwa, a tym bardziej przestępstwa związanego z ujawnieniem informacji niejawnych".

Zaznaczył równocześnie, że treść jego nagranej w tzw. aferze podsłuchowej rozmowy z ówczesną b. wicepremier i minister rozwoju regionalnego Elżbietą Bieńkowską była przedmiotem posiedzenia sejmowej komisji ds. służb specjalnych (w poprzedniej kadencji Sejmu - PAP), sprawę badała też prokuratura. Komisja ta nie dopatrzyła się - a byłem bardzo szczery na tym posiedzeniu - żadnych nieprawidłowości. Sprawa ta była przedmiotem doniesienia do prokuratury i prokuratura bardzo wnikliwie badając te kwestie również nie dopatrzyła się okoliczności, które stanowiłyby choćby podstawę do wszczęcia postępowania - powiedział.

Podkreślił również, że jesienią ubiegłego roku przeszedł pozytywnie proces uzyskania dostępu do informacji niejawnych - ściśle tajnych na poziomie krajowym i o najwyższych klauzulach na poziomach unijnym i NATO-wskim. Jak dodał proces ten był ze strony ABW "wnikliwy, drobiazgowy i trwał długo". Wyjaśnił, że poddawane ocenie były m.in. materiały dotyczące tzw. afery taśmowej i jego rozmowy z Bieńkowską.

Mam nadzieję, że w ostatnich latach nazwa CBA stała się synonimem apolityczności, pryncypialności i bezkompromisowości w działaniu. Mam nadzieję, że dzięki funkcjonariuszom, którzy tę ideę apolityczności wspólnie dzielą, Biuro nadal taką instytucją będzie pozostawało i będzie skutecznie realizowało działania - powiedział Wojtunik.

Podziękował wszystkim funkcjonariuszom i pracownikom Biura oraz dziennikarzom. Specjalnie podziękował rzecznikowi prasowemu CBA Jackowi Dobrzyńskiemu, który w środę odchodzi ze służby i Małgorzacie Matuszak-Tosze, która wraz z nim pracowała w biurze prasowym.

Wczoraj Wojtunik, za pośrednictwem ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, złożył na ręce premier Beaty Szydło rezygnację z zajmowanego stanowiska; trwa obecnie procedura jego odwołania. Według mediów Wojtunika ma zastąpić Ernest Bejda.

(mpw)