Zgłoszeniem ministra Michała Dworczyka w sprawie włamania na konta internetowe jego i jego żony zajmują się eksperci Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - poinformował nas rzecznik koordynatora służb specjalnych. Złożone wczoraj wieczorem zawiadomienie od razu trafiło do ABW.

Informatycy ABW badają wszystkie okoliczności, dotyczące zarówno samego przejęcia kont szefa kancelarii premiera i jego żony, jak ewentualnej autentyczności dokumentów publikowanych na rosyjskim komunikatorze Telegram. Ze względu na tropy prowadzące za granicę sprawa traktowana jest bardzo poważnie.

Mamy do czynienia z informacją o możliwym ataku z użyciem narzędzi cybernetycznych, o ataku hakerskim, mamy do czynienia z próbą publikowania informacji, która wpisuje się w rodzaj walki dezinformacyjnej przeciwko Polsce. To wszystko musi zostać przeanalizowane przez ekspertów - mówił dziennikarzowi RMF FM rzecznik koordynatora ds. służb specjalnych Stanisław Żaryn.

Jak zauważa reporter RMF FM Tomasz Skory, na więcej informacji w tej sprawie na razie nie powinniśmy liczyć - wyniki działań ABW przede wszystkim trafią do najważniejszych osób w państwie.



Dworczyk przyznaje, że doszło do włamania


Informację o tym, że hakerzy włamali się na prywatną skrzynkę mailową szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka oraz jego żony, ujawnił wczoraj Onet.

Na profilu Agnieszki Dworczyk na Facebooku pojawiła się rzekoma wiadomość od Michała Dworczyka, w której przekazał, że jego "skrzynka e-mail została zhakowana przez nieznane osoby".

"Sprawcami zostały skradzione dokumenty służbowe, które zawierają informacje niejawne i mogą być wykorzystane do wyrządzenia szkody bezpieczeństwu narodowemu RP, a także mogą być wykorzystane jako dowód rzekomej polskiej ingerencji w sprawy wewnętrzne Białorusi (oryginalna pisownia)" - cytuje wpis Onet. Profil Agnieszki Dworczyk wkrótce zniknął z Facebooka. 

Po ponad dwóch godzinach od pojawienia się informacji Michał Dworczyk wydał oświadczenie. "W związku z doniesieniami dotyczącymi włamania na moją skrzynkę email i skrzynkę mojej żony, a także na nasze konta w mediach społecznościowych, poinformowane zostały stosowne służby państwowe" - napisał.

"Zważywszy na to, że informacje zostały opublikowane w rosyjskim serwisie społecznościowym Telegram oraz fakt, że przez 11 lat miałem zakaz wjazdu na teren Białorusi i Rosji jako osoba aktywnie wspierająca przemiany demokratyczne na terenie byłego ZSRR, traktuję ten atak jako jeden z elementów szeroko zakrojonych działań dezinformacyjnych zawierających sfałszowane i zmanipulowane informacje" - napisał minister.

Dworczyk zapewnił, że na jego skrzynce mailowej nie znajdowały się informacje, "które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny". Nie wyjaśnił jednak, czy publikowane na Telegramie dokumenty są autentyczne.

Minister podkreślił też, że wpis opublikowany na koncie jego żony "jest sfabrykowany i zawiera nieprawdziwe treści".

"Z całą pewnością mogę stwierdzić, iż celem tego typu cyberataków jest dezinformacja i w związku z tym właściwe służby specjalne RP prowadzą wszelkie niezbędne działania wyjaśniające" - zaznaczył. 

Dokumenty publikowane na Telegramie

Według Onetu, informacje pochodzące z włamania miały trafić na rosyjski komunikator Telegram, jednak ich autentyczność nie jest pewna. 

Jak przytacza Onet, opublikowany został m.in. "komplet dokumentów wymaganych do zgłoszenia do wykonu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów projektu ustawy o rezerwach strategicznych". Wśród nich znajduje się dokument z Departamentu Studiów Strategicznych z sierpnia 2020 roku, w którym pojawiły się rekomendacje dotyczące ułatwienia dla osiedlania się w Polsce Białorusinów. Dokument opisuje także sytuację mniejszości polskiej na Białorusi i możliwości sprowadzania repatriantów.