Iskrzy w "trójkącie" Komorowski - Tusk - Schetyna. Od powyborczego poniedziałku trzej politycy, sprawujący najważniejsze funkcje w kraju - prezydenta, marszałka Sejmu i premiera, ostro walczą o swoje.

Tusk walczy o to, aby to w jego rękach znalazła się pełnia powyborczej władzy nad Sejmem, klubem i rządem. Dlatego daje wszystkim do zrozumienia, albo mówi wprost, żeby nie wtrącali się w jego personalne rozstrzygnięcia.

Pierwszą decyzją ma być z namaszczenie nowego marszałka Sejmu. W PO od miesięcy mówi się ze faworytem premiera do tego fotela jest Ewa Kopacz, ale dalsze marszałkowanie marzy się też Grzegorzowi Schetynie.

Jego powyborcze ruchy mają doprowadzić go do sejmowej reelekcji, albo - gdyby się to nie udało - zapewnić objęcie mocnego rządowego fotela ministra i wicepremiera.

W tych dążeniach Schetyna ma wsparcie prezydenta. Bronisław Komorowski najchętniej widziałby go na czele Sejmu i próbuje naciskać na Tuska, by tak się stało, a przy okazji - organizując ogólnopartyjne konsultacje buduje obraz prezydenta - autorytetu i strażnika politycznych obyczajów.