Od godz. 16 łódzcy radni debatują o likwidacji prawie 20 szkół. Chce tego wiceprezydent z PiS-u Krzysztof Piątkowski. Rodzice od południa zakłócają obrady Rady Miejskiej, w transparentach określają Piątkowskiego "grabarzem łódzkich szkół". Decyzja w sprawie likwidacji ma zapaść jeszcze dziś - informuje reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka.

Im bliżej głosowani, tym więcej emocji - relacjonuje obecna na obradach nasza dziennikarka. Balkon i sala obrad wypełniona jest zdesperowanymi i bardzo niezadowolonymi łodziami. Protestujący mają transparenty i banery, m.in. "Chcecie porządku na świecie a klasy policyjne likwidujecie", "Dziś niż - jutro wyż. Dajcie szansę następnym pokoleniom", "Nie po to przodkowie z Olechowa szkołę nam budowali, żebyście nam ją teraz odbierali". Niesamowicie głośno wyrażają swój sprzeciw wobec pomysłów likwidacji szkół.

Dyrektor wydziału edukacji, która jest drobiazgowo odpytywana przez radnych opozycji, czyli SLD co chwila zagłuszają okrzyki z sali.

Koalicja Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości ma większość w radzie miejskiej. Będzie to większy poważny sprawdzian lojalności. Jak nieoficjalnie dowiedziała się Agnieszka Wyderka, do radnych PiS-u dzwonił prezes Jarosław Kaczyński, który zalecił wycofanie się z niewygodnej społecznie decyzji.

Projekty uchwał o zamiarze likwidacji szkół przygotował odpowiedzialny za oświatę wiceprezydent Łodzi Krzysztof Piątkowski. Według niego, łódzka edukacja jest niedoinwestowania i potrzebuje pieniędzy m.in. na remonty. Zdaniem Piątkowskiego, w ostatnich czterech latach ubyło z łódzkich szkół prawie 9 tysięcy uczniów, a w tym samym czasie koszty utrzymania placówek oświatowych wzrosły o 165 mln zł.

Zdaniem władz miasta likwidowane mają być placówki, które mają zbyt mało uczniów, bądź niespełniających norm bezpieczeństwa. Po ogłoszeniu tydzień temu zamiaru likwidacji 19 szkół, rozpoczęły się w nich protesty uczniów, nauczycieli i rodziców. Przeciwko likwidacji szkół protestuje także Związek Nauczycielstwa Polskiego.