Rok po tragedii w kopalni „Halemba” wdowy po górnikach, którzy tam zginęli, wciąż czekają na odszkodowania. 21 listopada 2006 r. w likwidowanym wyrobisku eksplodował metan i pył węglowy. Zginęły 23 osoby.

Dlaczego rodziny ofiar nie dostały do tej pory ani złotówki? Tłumaczenia Kompanii Węglowej – właściciela zakładu – nie są zbyt klarowne. Najpierw reporterka RMF FM usłyszała, że odszkodowania wypłaca się dopiero po orzeczeniu winy pracodawcy, a takiej – formalnie – jeszcze nie ma.

Po dłuższej rozmowie Aneta Goduńska dowiedziała się, że trwają negocjacje z wdowami po górnikach, bo – zdaniem Kompanii Węglowej – kobiety chcą za dużo pieniędzy. Mówi się o kwocie od 0,5 do 1,2 mln złotych.

Warto podkreślić, że są to tylko wdowy po górnikach, którzy byli pracownikami „Halemby”. Kobiety, które straciły mężów, zatrudnionych w zewnętrznej firmie MARD, na dobrowolne odszkodowania od kopalni nie mają co liczyć. Jak powiedział przedstawiciel Kompanii Węglowej, im należą się tylko odszkodowania od właściciela MARD-u.

22 wdowy; 32 sieroty

Reporterka RMF FM przez kilka ostatnich dni spotykała się z wdowami z Rudy Śląskiej. Kobiety nie chciały opowiadać o tym, jak teraz żyją. Aneta Goduńska najczęściej słyszała, że ból jest tak duży, że bez łez i ogromnych emocji nie potrafią mówić o swoim obecnym życiu i o tym, co przeżywają. Jedna z pań powiedziała, że do tej pory nie wierzy w to, co się stało i cały czas czeka na swojego męża.

Psychologowie, którzy od dnia tragedii zajmują się tymi rodzinami, twierdzą, że w niektórych przypadkach rozpacz po stracie bliskich osób może trwać nawet kilka lat. Może się też zdarzyć coś takiego, że jeżeli ktoś nie poprosi o pomoc, to w ogóle się nie pogodzi i będzie coraz gorzej funkcjonował w swoim życiu - powiedział RMF FM jeden ze specjalistów.

Kilka rodzin nie chciało spotkań z psychologami i oni to uszanowali, aby – jak zaznaczyli – nie wchodzić z butami w kogoś życie. Cały czas są jednak gotowi do pomocy.