Ministerstwo Obrony Narodowej uważa, że potrzeba co najmniej sześciu maszyn, aby bezpiecznie przewozić najważniejsze osoby w państwie. Zdaniem szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego - wystarczą dwie, najwyżej trzy. Dyskusja trwa, choć to już ostatni moment na rozpisanie przetargu, bo wkrótce rządowa flota będzie musiała trafić na złom - czytamy w "Dzienniku".

Agencja Mienia Wojskowego, która podlega MON, już w marcu przygotowała warunki przetargu na sześć średnich samolotów dla VIP- ów o zasięgu 7 tys. km. Każdy miałby zabierać na pokład 19 pasażerów. Jeden taki nowy samolot kosztuje 35 - 42 mln dol. Maszyny miały zastąpić cztery wysłużone, pamiętające jeszcze czasy Gierka Jaki-40.

To już piąte od 1993 roku podejście do przetargu na samoloty dla VIP-ów. Tymczasem stare, wysłużone Jaki-40 mogą latać jeszcze co najwyżej pięć lat - mówi rzecznik sił powietrznych ppłk Wiesław Grzegorzewski.

Za pięć lat kończy się także możliwy okres użytkowania dwóch większych samolotów Tu-154. Tylko takimi mogą odbywać się oficjalne wizyty głowy państwa. Ale w sprawie kupna dużych maszyn też nie ma decyzji.