Prawie stu motocyklistów pikietowało przed ministerstwem infrastruktury. Domagali się obniżenia opłat za przejazd autostradami, ponieważ teraz płacą tyle samo, co kierowcy samochodów osobowych.

Protest na szczęście nie utrudnił znacznie życia kierowcom. Motocykliści zaparkowali swoje maszyny w bocznej uliczce, a sami w swoich kombinezonach i skórach ustawili się na chodniku.

Zdecydowali się przyjechać tu ze swoją petycją, bo ich prośby o zmniejszenie opłat na autostradach pozostają bez echa. Ministerstwo tłumaczy, że jeżeli koncesjonariusze zmniejszą opłaty motocyklistom, to różnice będzie musiało zapłacić państwo. To jest wbrew logice, równie dobrze można by użyć argumentu, że władze dopłacają do samochodów osobowych, skoro samochody ciężarowe i autokary kosztują więcej. Także to jest taka logika właśnie - mówił jeden z protestujących.

Wiceminister infrastruktury powiedział, że koncesjonariusze sami nie chcą obniżyć opłat motocyklistom, a resort im tego nie nakaże, bo wtedy zażądaliby odszkodowań. Właściciele jednośladów mają jednak nadzieję na zmiany, przed chwilą ze swoją petycją wyruszyli w stronę Sejmu.

Motocykliści opierają swe postulaty na znowelizowanej w 2008 r. treści ustawy o autostradach płatnych oraz Krajowym Funduszu Drogowym, w której ich maszyny zostały uznane za osobną kategorię pojazdów i jako takie zostały objęte inną opłatą za przejazd autostradą. Apelują więc o faktyczne wydzielenie dla motocykli osobnej kategorii w obowiązującym koncesjonariuszy rozporządzeniu, by na tej podstawie mogli wobec nich znieść lub obniżyć stawki.

Protest w Warszawie był kolejną taką akcją motocyklistów. Po raz pierwszy protestowali na A4 31 lipca. Spowodowali wtedy przed bramkami poboru opłat kilkukilometrowe korki. Potem protestowali na autostradzie A4 między Katowicami a Krakowem.