Premier Ariel Szaron zaoferował byłemu szefowi rządu, Benjaminowi Netanjahu, stanowisko szefa dyplomacji. Propozycja padła w czasie spotkania obu panów na ranczu na pustyni Negew. Stanowisko szefa resortu obrony zajmie były wojskowy Szaul Mofaz, który opowiada się za zdecydowaną rozprawą z Palestyńczykami.

Gra toczy się o przetrwanie obecnego rządu. Po kłótni o budżet Partia Pracy opuściła w środę rząd jedności narodowej stworzony w marcu 2001 r. Gabinet Szarona popiera obecnie tylko 55 deputowanych w 120-osobowym Knesecie.

Aby zapobiec wcześniejszym wyborom, premier potrzebuje głosów małych skrajnie prawicowych ugrupowań, np. Zjednoczenia Narodowego Awigdora Liebermana. Jego partia ma w Knesecie 7 deputowanych i sprzeciwia się porozumieniom z Palestyńczykami.

Na razie wiadomo tylko, że Szaul Mofaz zgodził się przyjąć propozycję Szarona, a decyzję Netanjahu poznamy jutro. Dla Mofaza, który zaledwie cztery miesiące temu rozstał się z wojskiem, byłby to początek kariery politycznej.

„Bibi” Netanjahu chce jednak rywalizować z Szronem o nominację Likudu na stanowisko premiera, dlatego przyjęcie obecnej oferty mogłoby go poważnie osłabić. Prasa izraelska komentuje, że przyjęcie stanowiska z rąk Szarona oznaczałoby uznanie jego przywództwa przez młodszego Netanjahu.

23:55