Bez postawienia zarzutów zwolniono z aresztu 66-letniego Włocha, który został zatrzymany przed odlotem na krakowskim lotnisku w Balicach. Mężczyzna miał przy sobie 30-centymetrowy kawałek drutu kolczastego, pochodzący z okolicy byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz.

Jak poinformował rzecznik małopolskiej policji Mariusz Ciarka, w trakcie policyjnego postępowania Włoch wskazał miejsce, skąd zabrał drut. Okazało się, że nie jest ono objęte ochroną konserwatorską muzeum Auschwitz-Birkenau.Zastępca prokuratora rejonowego w Oświęcimiu Mariusz Słomka powiedział, że mężczyzna znalazł kawałek drutu już poza terenem Muzeum, w okolicach pomnika ofiar obozu w byłym obozie Auschwitz II-Birkenau. Nie odciął go z ogrodzenia, lecz podniósł kawałek z ziemi. To były resztki, które pozostały po wymianie części drutów podczas prac konserwatorskich przy ogrodzeniu w byłym obozie. Potwierdził to wezwany przez policjantów przedstawiciel Muzeum - stwierdził.

Włoch został zatrzymany na lotnisku w sobotę około godziny 20:30. 66-latek z Mediolanu wpadł podczas kontroli bagażu podręcznego.Funkcjonariusze straży granicznej ujawnili w bagażu drut kolczasty o długości 30 centymetrów. To jest przedmiot o cechach zabytku, gdyż mężczyzna stwierdził, że drut zabrał z ogrodzenia zwiedzanego przez niego obozu KL Auschwitz-Birkenau - mówi RMF FM major Krzysztof Kowalczyk z karpackiego oddziału straży granicznej.

Tuż po zatrzymaniu mężczyzna tłumaczył, że zabrał drut na pamiątkę, ponieważ w hitlerowskim obozie koncentracyjnym zginął jego ojciec.

Muzeum Auschwitz kolejny raz pada ofiarą złodziei

To już kolejna w ostatnich latach kradzież z terenu byłego hitlerowskiego obozu zagłady. Najgłośniejsza była sprawa napisu "Arbeit Macht Frei", który zniknął znad bramy obozu 18 grudnia 2009 roku. Pocięty na trzy części napis odnaleziono 70 godzin później we wsi koło Torunia. Jak ustalono, pięciu Polaków - wśród których znajdowali się złodzieje i pośrednicy - działało na zlecenie Szweda.

Fragmenty noży, łyżek i nożyczek ukradło z muzeum w Oświęcimiu z kolei małżeństwo Izraela. Oskarżono ich o kradzież dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury oraz usiłowanie wywiezienia zabytków poza granicę Polski, za co grozi kara do 10 lat więzienia. Mężczyzna twierdził, że zabrał przedmioty z byłego obozu z intencją ich uratowania i przekazania Muzeum Holokaustu Yad Vashem w Jerozolimie. Po procesie sąd skazał parę na karę 16 miesięcy więzienia w zawieszeniu.

W innej sprawie, dotyczącej kradzieży szpil z rampy kolejowej, prokuratura umorzyła postępowanie wobec dwóch nauczycieli z Kanady.