Po krztuścu i odrze wraca kolejna choroba zakaźna – ostrzega „Rzeczpospolita”. W ciągu roku liczba chorych na różyczkę wzrosła sześciokrotnie - wynika z raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny.

Różyczka to choroba zakaźna przenoszona drogą kropelkową. Zwykle ma łagodny przebieg, ale może prowadzić do powikłań, takich jak zapalenie mózgu i stawów. Szczególnie niebezpieczna jest dla kobiet w ciąży, bo może doprowadzić do uszkodzenia płodu.

Ze statystyk wynika, że w 2012 r. tę chorobę stwierdzono u 6263 osób. W kolejnym roku było już 38 548 przypadków.

To epidemia wyrównawcza, której można było się spodziewać. W przeszłości szczepieniami przeciwko różyczce objęte były tylko dziewczynki. Dlatego dziś na tę chorobę zapadają głównie mężczyźni, między 16. a 25. rokiem życia. To problem, bo wielu z nich może mieć partnerki w ciąży i jeśli nie mają odporności na tę chorobę, może dojść do niebezpiecznego zakażenia - mówi "Rzeczpospolitej" Monika Wróbel z NIZP PZH.

W Polsce szczepienia przeciwko różyczce wprowadzono do kalendarza szczepień w 1988 roku. Jednak chłopców objęły dopiero w 2003 roku.

Najwięcej zachorowań było w ubiegłym roku w Małopolsce - 8557 osób zaraziło się tu różyczką - ponad 10 razy więcej niż w 2012 roku. Dużo przypadków było także w Wielkopolsce - 7813. Najrzadziej choroba występowała na Dolnym Śląsku (527 przypadków), na Warmii i Mazurach (583) i na Podlasiu (628).

"Rzeczpospolita"

(mpw)