„Krajobraz po bitwie" - takiego określenia używa francuski dziennik "Le Figaro", komentując wczorajszy szczyt UE w Atenach. W niemieckiej prasie podpisanie Traktatu Akcesyjnego to niewątpliwie wydarzenie numer jeden. Natomiast rosyjskie gazety potraktowały szczyt w Atenach chłodno lub wręcz ironicznie.

Zdaniem większości nadsekwańskich komentatorów szukanie kompromisu w łonie Piętnastki w sprawie powojennej przyszłości Iraku w dużej części przesłoniło historyczny wymiar wydarzenia, jakim było podpisanie Traktatu Akcesyjnego.

Dziennik „Le Figaro” podkreśla, że mimo osiągnięcia w Atenach kompromisu w sprawie wspólnego komunikatu, trudno będzie zlikwidować głęboki podział Unii Europejskiej na kraje, które sprzeciwiły się wojnie w Iraku i na te, które tę wojnę poparły.

Część nadsekwańskich komentatorów zastanawia się wręcz, czy przyjęcie krajów postkomunistycznych, w tym Polski, nie jest przedwczesne. Nie trudno bowiem zauważyć, że jeżeli już w tym roku Unia Europejska liczyłaby 25 członków, to antywojenne stanowisko Francji byłoby w tej Unii zdecydowanie mniejszościowe.

Komentatorzy zastanawiają się więc, czy w nowej, poszerzonej na wschód Unii Europejskiej Francji grozi marginalizacja. Obawiają się także, że przyjęcie nowych członków może w praktyce kosztować Piętnastkę więcej niż się do tej pory przewidywało.

W niemieckiej prasie szczyt w Atenach i podpisanie Traktatu Akcesyjnego to niewątpliwie wydarzenie numer jeden. Liberalny dziennik „Sueddeutsche Zaitung” na pierwszej stronie pisze: Europa urośnie do 450 milionów osób. To największe rozszerzenie w historii Unii Europejskiej. Umiera stara Europa.

Nie chodzi o określenie Donalda Rumsfelda dotyczące konfliktu w Iraku. Umiera po prostu stara Zachodnia Europa. W dzienniku „Der Tagesspiegel” przeczytamy: Przeżyliśmy już wszystko, rozszerzenie na zachód, na północ, ale nigdy na wschód. Różnica pomiędzy rozszerzeniem Unii o Hiszpanię i Grecję a rozszerzeniem o kraje postkomunistyczne jest jedna. Te pierwsze państwa po upadku reżimu wojskowego szybciej otrzymały od Unii nagrodę w postaci integracji niż kraje, gdzie panował komunizm.

Z kolei w wieczornym wydaniu dziennika „Tagesthemen” w komentarzu możemy przeczytać: To rozszerzenie jest wielką szansą dla europejskiej gospodarki. Nowi członkowie na pewno będą motorem, który napędzi na naszym kontynencie koniunkturę.

Rosyjskie gazety potraktowały szczyt w Atenach chłodno lub wręcz ironicznie. Gazeta Kommiersant określiła nawet rozszerzoną Unie jako "Związek Kapitalistycznych Republik Europejskich".

Dla Rosjan zmiany związane z przesunięciem się granic Unii będą raczej negatywne. Jak pisze „Rossijskaja Gazieta” na jeszcze większym obszarze Europy, od Rosjan będzie wymagać się wiz. Ponadto europejskie bariery celne zaczną obowiązywać w nowych krajach. Co prawda nie wpłynie to na sprzedaż ropy naftowej czy gazu, ale produkcja rosyjskiego przemysłu będzie teraz miała znacznie więcej kłopotów.

"Kommiersant" rzeczywiście porównuje nową Europę do Związku Radzieckiego. Unia przyjmuje nowych członków ze względu na ilość a nie na jakość - napisał komentator gazety. Tłumaczy on, że Unia chce być większa niż jedyne obecne supermocarstwo, czyli USA.

By to osiągnąć Bruksela przymyka oczy na fakt, że gospodarki krajów kandydujących nie działają zbyt rewelacyjnie oraz istnieją poważne różnice zdań na temat polityki międzynarodowej. Nic nie szkodzi – dodaje dziennikarz Komiersanta – nowi członkowie nie będą mieli zbyt wiele do powiedzenia przy podejmowaniu wspólnych decyzji.

Foto RMF

11:00