Napędzał ich alkohol i majówkowy nastrój. Trzech mężczyzn ze Stargardu w Zachodniopomorskiem postanowiło spędzić długi weekend na wodzie. A ponieważ nie mieli czym pływać, ukradli jacht z przystani na jeziorze Miedwie.

Napędzał ich alkohol i majówkowy nastrój. Trzech mężczyzn ze Stargardu w Zachodniopomorskiem postanowiło spędzić długi weekend na wodzie. A ponieważ nie mieli czym pływać, ukradli jacht z przystani na jeziorze Miedwie.
„Piraci” ukradli jacht z przystani na jeziorze Miedwie /Zdj. ilustracyjne /Archiwum RMF FM

Mężczyznom udało się rzucić cumy, postawić żagiel i pożeglować przed siebie. Niestety wodna przygoda skończyła się dla nich 3 kilometry od przystani, w wysokich trzcinach. Nie potrafili się stamtąd wydostać, włamali się więc do kajuty, gdzie bezskutecznie próbowali uruchomić silnik, niszcząc przy tym wnętrze łodzi.

"Żeglarze" wpadli więc na pomysł, że ręcznie wypchną jacht z zarośli. Ten plan również spalił na panewce. Okazało się, że woda jest zbyt głęboka.

Mężczyźni byli więc zmuszeni spędzić na jachcie noc. W tym czasie wymyślili historię, o tym jak weszli w posiadanie jachtu i jakie to przygody zepchnęły ich w trzciny. Przy okazji do reklamówek spakowali sprzęt elektroniczny, który udało im się wymontować z łódki.

Rano byli przekonani, że oto nadszedł dla nich ratunek. Do jachtu podpłynęła motorówka. Trzej koledzy zapewnili, że jacht jest ich, na dowód pokazali klucz i opowiedzieli o swoich problemach.

Nie wiedzieli, że na motorówce był prawowity właściciel łodzi, który zauważył brak jachtu w przystani i przez lornetkę wypatrzył go w trzcinach. Motorówka rzeczywiście odholowała jacht i trzech mężczyzn do brzegu. Tam czekali na nich policjanci.

31, 23 i 18-letni stargardzianie usłyszeli już zarzuty. Za kradzież z włamaniem grozi im 10 lat więzienia. Swój wyczyn tłumaczyli na komisariacie tym, że za dużo w majówkę wypili.

(j.)