"Chcę bardzo serdecznie podziękować warszawiakom za to, że zdecydowali się pozostawić Hannę Gronkiewicz-Waltz w roli prezydent" – oświadczył premier Donald Tusk. Dodał, że chyli głowę przed wyrozumiałością mieszkańców stolicy. „Do rządzących trzeba mieć cierpliwość” – podkreślił.

Od początku byłem przekonany, że motywacje i powody, dla których próbowano to referendum zorganizować, nie były szlachetne i nie miały interesu warszawiaków jakoś szczególnie na uwadze - stwierdził szef rządu. Przyznał, że jego zdaniem rządzenie Warszawą nie jest łatwiejsze od kierowania rządem. Jak dużo się robi, można popełnić błędy i czasami narazić się na złość i zniecierpliwienie ludzi - podkreślił.

Niedzielne referendum ws. odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz było nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji.

"Niekonstytucyjne praktyki" czy "wygrana rozumu"?

Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Kamiński ogłosił na konferencji z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, że ich partia nie wyklucza wysłania do Rady Europy raportu ws. referendum. Przygotujemy specjalne raporty - dla Państwowej Komisji Wyborczej i innych instytucji. Nie wykluczamy, że zwrócimy się również do Rady Europy, aby przedstawić tam raport, jak wyglądało referendum, w jaki sposób premier, prezydent ingerowali w przebieg referendum, co jest sprzeczne ze standardami, jakie rekomenduje państwom członkowskim Rada Europy - oświadczył.

Marszałek województwa mazowieckiego, należący do PSL Adam Struzik ocenił, że w niedzielnym głosowaniu zwyciężyły rozsądek i przyzwoitość. Powiem nie bez satysfakcji, że dokładnie przewidziałem wynik referendum. Zachęcałem do tego, żeby obiektywnie ocenić pracę pani prezydent. Uważałem i uważam, że nie zasłużyła na to, by ją odwoływać - stwierdził. Podobną diagnozę wygłosił szef SLD Leszek Miller. To rozum wygrał w tym referendum, a nie emocje i namiętności. Warszawiacy uznali bowiem, że na rok przed wygaśnięciem kadencji, trzeba się koncentrować na przygotowaniach do wyborów, a nie na referendum - podkreślił.