Polscy posłowie zwiedzają cały świat i to na koszt podatników. Kwoty jakie wydają z naszych kieszeni naprawdę mogą podnieść ciśnienie - oburzają się dziennikarze "Faktu" we wtorkowym wydaniu tego dziennika.

Indonezja, Nigeria, Korea Południowa, Ekwador, Maroko, Chiny, Malezja... oto tylko kilka przykładów miejsc na ziemi, do których udali się w zeszłym roku nasi posłowie. "Fakt" szacuje, że w sumie za te podróże zapłaciliśmy ok. trzy miliony złotych.

Dziennik wspomina wypad posła Bartłomieja Bodio i Małgorzaty Sekuły-Szmajdzińskiej do Japonii. Oboje w dniach 5-9 listopada przebywali w Tokio, gdzie wzięli udział w Światowej Unii Parlamentarnej... Skautów. Unia zajmuje się wspieraniem skautingu na świecie. Pięciodniowe odwiedziny dwojga parlamentarzystów w kraju kwitnącej wiśni kosztowały nas niemal 30 tysięcy złotych - czytamy w tabloidzie. 

Podobnie kosztował wypad kilku posłanek do Kuala Lumpur w Malezji, gdzie odbywał się Światowy Szczyt Kobiet. Polska reprezentacja składała się z Beaty Kempy, Bożeny Szydłowskiej i ponownie posłanki Małgorzaty Szmajdzińskiej. Koszt tygodniowego wyjazdu to niemal 57 tysięcy złotych - wylicza "Fakt".

Na tym jednak nie koniec. Dziennik przypomina, że kolejne 48,5 tys. zł musieliśmy wyłożyć z naszych portfeli na udział posłów Bogusława Wontora, Tomasza Lenza, Jadwigi Wiśniewskiej i Jerzego Wenderlicha, w Międzynarodowym Kongresie Astronautycznym w Chinach. Wicemarszałek wygłosił nawet podczas niego przemówienie, posłowie wzięli udział w kilku spotkaniach i wystawili podatnikom słony rachunek za tygodniowy pobyt - komentuje dziennik.

Więcej na ten temat we wtorkowym wydaniu "Faktu".

(mal)