​Koniec prac nad wdrożeniem tzw. trzeciego sygnału - komunikatu radiowego, który miał informować kierowców o zbliżającym się pojeździe uprzywilejowanym. Miał, bo parlamentarny zespół, który pracował nad jego wdrożeniem, przestał istnieć, a resorty kierowane przez nowy rząd nie wykazały zainteresowania tematem. Pomysłodawcy nie kryją rozczarowania i mówią o prawie pięciu zmarnowanych latach, w czasie których mieli nadzieję, że rozwiązanie uda się wdrożyć. Dla bezpieczeństwa.

Trzeci sygnał to komunikat dźwiękowy nadawany na falach radiowych podczas przejazdu pojazdu uprzywilejowanego - karetki, wozu strażackiego, radiowozu czy samochodu pogotowia gazowego. Po raz pierwszy pomysł na jego wdrożenie opisywaliśmy w 2019 roku, kiedy grupa strażaków z Poznania zaczęła testować pierwsze tego rodzaju urządzenia.

"Uwaga do wszystkich kierujących, zbliża się pojazd straży pożarnej, proszę umożliwić przejazd" - tak brzmiała robocza treść zaprezentowanego wówczas komunikatu.

RMF FM jako pierwsza rozgłośnia w kraju, zgodziło się, by sygnał w razie potrzeby był testowo nadawany na jej częstotliwościach w Małopolsce. Teraz wiadomo już, że do fazy testów nie dojdzie.

Nie ma zespołu ds. trzeciego sygnału

Działający w poprzedniej kadencji sejmu parlamentarny zespół do spraw trzeciego sygnału, nie został ponownie powołany po wyborach. Jego ówczesny przewodniczący nie jest już posłem, a pozostali członkowie, którzy dostali się do sejmu, nie podjęli ponownie inicjatywy. Potencjalnie zainteresowane sprawą ministerstwa, przerzucają się nią jak "gorącym kartoflem".

MSWiA w odpowiedzi na przesłane przez nas pytania tłumaczy, że nie otrzymało żadnych dokumentów w tej sprawie. "Informujemy, że Parlamentarny Zespół ds. Trzeciego Sygnału dla Pojazdów Uprzywilejowanych Sejmu RP IX kadencji nie przekazywał do MSWiA podsumowań ani rekomendacji dotyczących kwestii, których dotyczą zadane pytania" - czytamy w komunikacie.

"Jednocześnie wyjaśniamy, że punktem wyjścia do dalszych prac powinno być przedstawienie badań na temat wpływu 'trzeciego sygnału' na otoczenie, w którym ten sygnał się pojawia oraz stanowisko Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Ważnym punktem odniesienia powinna być również skuteczność sygnału i jego wpływ na poprawę bezpieczeństwa pojazdów uprzywilejowanych" - czytamy w dalszej jego części. To, że wspominany przez resort punkt odniesienia był oczywisty dla członków parlamentarnego zespołu jest oczywiste. Prace utknęły jednak na etapie dyskusji o tym, jakie zmiany legislacyjne są konieczne, żeby wdrożyć to rozwiązanie.

Z jednego ministerstwa do drugiego, a z drugiego do trzeciego

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odsyła z pytaniami w sprawie trzeciego sygnału do Ministerstwa Cyfryzacji.

Ten resort z kolei informuje, "że w ubiegłym roku Ministerstwo Cyfryzacji brało udział w korespondencji dot. utworzenia Międzyresortowego Zespołu do Spraw Trzeciego Sygnału". "Temat jednak został przekazany do Ministerstwa Infrastruktury" - dodaje.

W Ministerstwie Infrastruktury służby prasowe nie kryją zdziwienia, że z pytaniami zostajemy odesłani do nich. To nie leży w naszej gestii. Tym zajmuje się UKE i resort cyfryzacji - słyszymy.

W praktyce oznacza to, że prace nad wdrożeniem dodatkowego komunikatu ostrzegającego przed nadjeżdżającą karetką czy wozem strażackim, nadawanego na falach radiowych, zostały porzucone.

"Pięć lat pracy poszło na marne"

Inicjatorzy powstania parlamentarnego zespołu, który w obecnej kadencji Sejmu nie wznowił pracy, nie kryją rozczarowania.

Pięć lat pracy poszło na marne. Ubolewam nad tym, bo liczyliśmy na to, że parlamentarny zespół i jego powołanie przyniesie jakiś efekt. Zapewniano nas, że jeśli wdroży się odpowiednie regulacje prawne, to będzie można wdrożyć ten system chociażby do testów. Tak się nie stało, zapadła kompletna cisza. Potem były wybory i temat wygasł - mówi jeden z pomysłodawców wdrożenia trzeciego sygnału, strażak z Poznania Dariusz Wojcieszak.

Jako praktyk, kierowca wozu strażackiego, mówi o względach bezpieczeństwa. To dodatkowy element, który pozwoli zwiększyć bezpieczeństwo dla pojazdu uprzywilejowanego. Ilekroć taki pojazd jedzie alarmowo - czy to wóz strażacki, czy radiowóz, czy karetka - nie przez wszystkich jest słyszany, dochodzi do całej masy zdarzeń na drogach. To nasze rozwiązanie, które za pomocą fal radiowych emituje to ostrzeżenie - na pewno ułatwiłoby drogę. Mamy wiele sygnałów, że ludzie na to czekają. Cały czas jednak jest pod górę - podsumowuje strażak.

Pomysłodawcy tego systemu liczą na zainteresowanie polityków obecnej kadencji, ale nie mają złudzeń, że ważniejsze dla liderów politycznych ugrupowań nie będzie w najbliższych miesiącach nic ważniejszego niż wybory. Najpierw samorządowe, a następnie do europarlamentu.

Prototyp trzeciego sygnału

Trzeci sygnał, choć na razie w formie prototypu, był już wykorzystywany. Mała skrzynka, o wadze 13 kilogramów, posiada wpięcie do anteny, którą można zamontować za pomocą magnesów na zewnątrz pojazdu, a także trzy wyjścia - zasilania na antenę oraz na moduł komunikacyjny, który umożliwia dowolną zmianę komunikatu, tak, by dostosować go do bieżących potrzeb.

Trzeci sygnał ma uzupełniać sygnały dźwiękowe i świetlne, by lepiej informować kierowców np. o nadjeżdżającej straży pożarnej lub karetce pogotowia. Sygnał pojawia się automatycznie po włączeniu i jest zapętlony. Słyszą go kierowcy w promieniu kilkuset metrów. Nie musi być nadawany ciągle, ale uruchamiany według potrzeb.

To dowódca wozu czy zastępu może decydować o nadaniu komunikatu, nadjeżdżając do zakorkowanego skrzyżowania. Po nadaniu komunikatu i odjechaniu wozów - do głośników kierowcy wraca to, co słyszał przed nadaniem trzeciego sygnału - wyjaśniał Paweł Staniec, strażak z Poznania, jeden z pomysłodawców projektu, kiedy po raz pierwszy informowaliśmy o nim w RMF24.

Opracowanie: