Pół roku - to minimalne opóźnienie przeprawy tramwajowej przy moście Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. Początkowo przeprawa łącząca Bielany z Białołęką miała być oddana do użytku wraz z mostem, a więc pod koniec czerwca. Kolejny termin wyznaczono na koniec wakacji i on również nie został dotrzymany. Teraz wiadomo już, że trzeba poczekać przynajmniej do stycznia.

Winnego lub winnych tej sytuacji trudno jednoznacznie wskazać. Na opóźnienie na pewno składają się i biurokracja, i wolne tempo prac. Niestety trudno stwierdzić, kto tak wolno pracuje. Dwie spółki odpowiedzialne za budowę - Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych oraz Tramwaje Warszawskie - mają ewidentny problem w komunikacji.

Urzędnicy z Zarządu twierdzą, że kompletują dokumentację i czekają na to, aż będzie gotowa trakcja. Z kolei Tramwaje Warszawskie odpowiedzialne za jej skończenie twierdzą, że prace utknęły, bo ZMID nie skończył jeszcze układania torowiska.

Na tej przepychance cierpią mieszkańcy północnej Warszawy. Niestety ta budowa strasznie się ślimaczy. Denerwuje mnie to i trudno mi się z tym pogodzić. Gdyby tramwaj w końcu pojechał, byłoby to bardzo dobre rozwiązanie dla pasażerów - mówili naszemu dziennikarzowi Piotrowi Glinkowskiemu mieszkańcy Tarchomina.

Dziś z Białołęki kursują tylko autobusy, które niestety - w przeciwieństwie do tramwajów - grzęzną w korkach.