Przepisy Kodeksu postępowania cywilnego są niekonstytucyjne w zakresie, w jakim pozwalają na ocenę prawidłowości powołania przez prezydenta prezesa Trybunału Konstytucyjnego. To niejednogłośne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z wniosku posłów PiS.

Przepisy Kodeksu postępowania cywilnego są niekonstytucyjne w zakresie, w jakim pozwalają na ocenę prawidłowości powołania przez prezydenta prezesa Trybunału Konstytucyjnego. To niejednogłośne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z wniosku posłów PiS.
zdj. ilustracyjne /Michał Dukaczewski /Archiwum RMF FM

Przepisy, według których Sąd Najwyższy miałby badać legalność wyboru prezesa i wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego są niezgodne z konstytucją. Trybunał Konstytucyjny ogłosił wyrok, w którym uznał zastrzeżenia posłów PiS do kodeksu postępowania cywilnego. Wyrok zapadł większością głosów, zdanie odrębne zgłosił do niego sędzia Leon Kieres.

Przede wszystkim dzisiejszy wyrok pozbawia Sąd Najwyższy możliwości rozpatrzenia sprawy, o której miał decydować na rozprawie we wtorek. Sędziowie mieli odpowiedzieć na pytanie o tzw. "umocowanie" Julii Przyłębskiej do reprezentowania Trybunału Konstytucyjnego i czy w ogóle jakikolwiek sąd powszechny ma do tego prawo.

Dzisiejsza decyzja Trybunału Konstytucyjnego, zgodna ze stanowiskiem posłów PiS, Prokuratora Generalnego i marszałka Sejmu wyraźnie i jednoznacznie to wyklucza. Jeśli wyrok zostanie opublikowany jeszcze dziś, a można się tego spodziewać, Sąd Najwyższy nie będzie miał wyjścia - jutrzejsza rozprawa będzie bezcelowa, a wyboru sędzi Julii Przyłębskiej na prezesa Trybunału Konstytucyjnego nie będzie mógł kwestionować już żaden sąd - z powodu dzisiejszej decyzji samego Trybunału.

Dzisiejszy wyrok Trybunał Konstytucyjny podjął niejako we własnej sprawie, to jednak nie jest jedyna wątpliwość wokół tego wyroku. Julia Przyłębska już 5 września w piśmie do Sądu Najwyższego napisała, że sądy nie mają kompetencji do oceniania jej wyboru i powołania, a więc to, co Trybunał orzekł dopiero dziś. Wątpliwości budzi też sam tryb rozpatrzenia sprawy: niejawne posiedzenie, skład z przewagą sędziów wybranych w tej kadencji oraz to, że dzisiejsza rozprawa świadomie została wyznaczona na dzień przed tym, jak Sąd Najwyższy miał odpowiedzieć na - jak w zdaniu odrębnym podkreślił sędzia Kieres - zaledwie pytanie Sądu Apelacyjnego w tej właśnie sprawie.

Pytanie nie jest orzeczeniem. Orzeczenie zostanie wydane dopiero po udzieleniu przez Sąd Najwyższy odpowiedzi na pytanie - zaznaczał.

Według sędziego Kieresa sprawę należało umorzyć, a wydany dziś wyrok jest przedwczesny. To jednak nie zmienia faktów - wyrok Trybunału Konstytucyjnego zapadł. Co z nim zrobi Sąd Najwyższy, dowiemy się jutro.


(j.)