Prokuratura bada sprawę tajemniczego wypadku funkcjonariusza CBŚ we Wrocławiu - ustalili reporterzy RMF FM Marek Balawajder i Roman Osica. Policjant uderzył samochodem w słup, porzucił auto i nie zameldował zdarzenia przełożonym.

Według naszych informacji, mężczyzna z 28-letnim stażem w Centralnym Biurze Śledczym, jadąc samochodem ulicami Wrocławia, nagle, bez żadnych zewnętrznych przyczyn rozpędził się i uderzył w słup. Samochód porzucił. Dopiero policja zainteresowała się stojącym przez dłuższy czas autem i sprawdziła do kogo należy.

Funkcjonariusz wyjaśniał później, że zrobił to, bo chciał popełnić samobójstwo. Z ustaleń dziennikarzy RMF FM wynika jednak, że nie miał żadnych kłopotów ani w domu, ani w pracy.

W tej chwili policjant ma dwa postępowania. Sprawę wyjaśnia Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Chodzi o niepowiadomienie o kolizji służbowego samochodu. W policji jest obowiązek informowania o wszystkim, co dzieje się niewłaściwego ze sprzętem policyjnym - wyjaśnia Mariusz Sokołowski z KGP.

Z kolei prokuratura sprawdza, czy nie doszło do przestępstwa polegającego na celowym zniszczeniu sprzętu policyjnego. Śledczy zbadają także, czy policjant mówi prawdę, podając w raporcie, że przyczyną tych wydarzeń był zamiar popełnienia samobójstwa.