W szczecińskiej polsko-amerykańskiej szkole rozpoczyna się testowanie elektronicznego dzienniczka ucznia. Małe urządzenie, wielkości pudełka zapałek przypomina nieco telefon komórkowy. Ale tylko z wyglądu jest niepozorne – tak naprawdę będzie postrachem uczniów.

Dzięki elektronicznemu dzienniczkowi rodzice będą na bieżąco informowani o postępach w nauce swoich dzieci. Nuczyciel tuż po lekcji będzie wysyłał z komputera informację o uczniu – wystuka 5-cyfrowy numer identyfikacyjny rodzica i ten po chwili będzie ją mógł odczytać w elektronicznym dzienniczku. Tymczasem w Austrii już jakiś czas temu pedagodzy wynaleźli podobny sposób informowania rodziców, o tym, co ich pociechy robią w szkole. Austriaccy nauczyciele mówią, że tradycyjne, papierowe dzienniczki często giną a podpisy rodziców są przez uczniów nagminnie fałszowane. Dlatego pedagodzy wpadli na lepszy i bardzo prosty do zrealizowania pomysł. W czasie wywiadówek, proszą rodziców o numery telefonów komórkowych. Później, jeśli zachodzi potrzeba kontaktu z rodzicami, zamiast wpisywać uwagę wysyłają tzw. SMS – czyli krótką wiadomość tekstową - ukazującą się na ekranie telefonu. Austriaccy nauczyciele przyznają, że ta metoda doskonale się sprawdza, bo rodzice są informowani bezpośrednio przez nauczyciela o poczynaniach dziecka. Jednak wszyscy obawiają się, że już wkrótce młodzież znajdzie skuteczny sposób zakłócania również i takiej, elektronicznej komunikacji. Elektronika coraz bardziej wkracza w codzienne życie. Nie ma więc powodów do zdziwienia, że także do szkół coraz częściej wkraczają elektroniczne gadżety. Elektroniczny tornister jest już stosowany we francuskich szkołach. Natomiast w wielu szkołach nad Dunajem wycofano tradycyjne książki a uczniowie korzystają z notebooków. Także w konserwatywnej Wielkiej Brytanii elektronika wkroczyła do szkół. Tam dzięki kolejnemu „elektronicznemu” pomysłowi wagarowicze nie mają żadnych szans by niepostrzeżenie uciec z zajęć w szkole.

Foto: Piotr Lichota RMF Szczecin

11:35