Jakim trzeba być człowiekiem, żeby matkę ciągnąć sto metrów. Stanął i odciągnął ją. Jak psa - opowiadał reporterowi RMF FM Mateuszowi Wróblowi jeden ze świadków wypadku w Żyrardowie. Na przejściu dla pieszych kierowca tira rozjechał dwie kobiety. Córka jest w ciężkim stanie, matka zginęła na miejscu. Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał zarzuty: spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki.

Policja już wystąpiła o tymczasowe aresztowanie 30-letniego kierowcy. Wniosek trafił do sądu. Najprawdopodobniej w środę mężczyzną zajmie się prokurator. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara do 12 lat więzienia.

Myśleliśmy, że on zjechał na krawężnik i urwał sobie halogen. Potem okazało się, że on wyrzucił z rozpędu tę pierwszą dziewczynę. Ona miała 19 lat. Pracowała z nami. (…) Nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem, żeby matkę ciągnąć sto metrów. Stanął i odciągnął ją. Jak psa. Dosłownie. Do tej pory człowiek się trzęsie - opowiadał reporterowi RMF FM Mateuszowi Wróblowi jeden ze świadków.

Uciekał z miejsca wypadku, bo był w szoku

Zatrzymany mężczyzna był trzeźwy. Najpierw mówił, że na przejściu potrącił psa, później zmienił zeznania. Stwierdził, że jechał z Kielc około 50 km/h, wiózł bardzo ciężki ładunek (to zresztą potwierdził odczyt z tachografu). Mężczyzna nie potrafił sobie jednak przypomnieć momentu, w którym potrącił dwie osoby. Twierdził, że uciekał z miejsca wypadku, bo był w szoku.

Linia hamowania wynosiła około 15-16 metrów. Jednak po potrąceniu ujechał jeszcze około 150 metrów. Wówczas zjechał na pobocze, żeby sprawdzić uszkodzenia pojazdów, natomiast - jak twierdzi - nie interesował się osobami, które widział wcześniej na pasach - powiedziała Edyta Marczewska z żyrardowskiej policji. Mężczyzna po przejechaniu kolejnych kilkunastu kilometrów znów się zatrzymał, by przyjrzeć się autu. W dalszym ciągu nie interesowało go, w jakim stanie są potrącone osoby - dodaje.

Potrącił na przejściu dla pieszych dwie kobiety i uciekł

Rano mężczyzna potrącił na przejściu dla pieszych dwie kobiety i uciekł. 44-latka zginęła na miejscu, a jej 19-letnia córka w ciężkim stanie trafiła do szpitala.

Całe zdarzenie było makabryczne. Jedna z kobiet pozostała na przejściu potrącona. Natomiast druga była ciągnięta przez ten samochód przez nawet kilkaset metrów. Kierowca zatrzymał się na wysokości przystanku autobusowego, wyjął ciało potrąconej kobiety i pojechał dalej - powiedziała Edyta Marczewska z żyrardowskiej policji.

Mężczyzna kierował tirem z czerwoną kabiną i niebieską plandeką z napisem: LKW Walter. Szukali go policjanci z Żyrardowa i sąsiednich powiatów. Na ulice wyjechały patrole obserwacyjne. Funkcjonariusze natrafili na ślad podejrzanego samochodu dzięki informacji od jednego z kierowców. Mężczyzna został zatrzymany na stacji benzynowej niedaleko Płocka.

19-latka potrącona przez drogowego zabójcę walczy o życie

W bardzo ciężkim stanie jest dziewiętnastolatka potrącona przez kierowcę. Dziewczyna - jak informuje reporter RMF FM Mateusz Wróbel - ma obite płuca, złamaną miednicę, jest po operacji usunięcia śledzony. Leży na oddziale intensywnej terapii w żyrardowskim szpitalu.

Tragedią poruszeni są mieszkańcy Żyrardowa, ale zawrzało także wśród kierowców na drogowym 19. kanale CB Radia.