150 metrów torów, trzy poziomy i miniaturowe składy pociągów z lat 1920 - 30. W warszawskim Muzeum Kolejnictwa można podziwiać niezwykłą makietę w skali HO (1:87). To tak naprawdę małe miasteczko, w którym pociągi osobowe zatrzymują się na dworcu na przedmieściach, a towarowe mogą być załadowane w okolicznym porcie rzecznym.

Wykonane z niezwykłą starannością budynki przenoszą nas w czasie o prawie 100 lat. Jest tu duża fabryka, odlewnia dzwonów i parowozownia wyposażona w ruchomą obrotnicę i warsztaty - dokładnie takie jak te, w których po kursie lokomotywy były myte i naprawiane przed wyruszeniem w kolejną trasę.

Zbudowanie tego miasteczka zajęło mi ponad 40 lat. Z czego 30 to samo gromadzenie elementów - mówi Janusz Cyndecki, twórca makiety.

Wszystkie zwrotnice są ruchome i tak, jak w prawdziwym ruchu kolejowym, trzeba uważać, by dwa pociągi nie znalazły się na jednym torze. Pamiętam taką katastrofę, w której pociąg osobowy dogonił załadowany węglem towarowy. I te wszystkie wagony się poprzewracały - wyglądało spektakularnie! - opowiada Cyndecki.

Twórca zadbał o wszystkie detale. Światła sygnalizatorów zmieniają się w zależności od tego, czy pociąg może jechać po danym torze. O zmroku zapalają się latarnie uliczne, światła w przedziałach pociągów pasażerskich na stacjach i w budynkach mieszkalnych. W budzie przy jednym z okolicznych domków siedzi pies. Mieliśmy też kominiarzy na dachach budynków, ale ktoś sobie wziął. Chyba na szczęście! - śmieje się Cyndecki.

Makietę można podziwiać do końca marca w warszawskim Muzeum Kolejnictwa. Kolejki ruszają co godzinę od 10 do 15, w weekendy od 11 do 16.

(mpw)