Zaostrza się górniczy protest na Śląsku. W kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej zaczął się strajk okupacyjny. Cel jest jeden: odwołać prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego. W kopalni Zofiówka od wczoraj jest też dziesięciu górników, którzy podjęli strajk głodowy. Dziś mają zostać przesłuchani uczestnicy wczorajszych starć z policją w Jastrzębiu.

W Ornontowicach górnicy po zmianie zostają na powierzchni. Do domów wracają tylko ci, którzy muszą. Pod ziemię zjechała natomiast obsługa ściany, gdzie jest zagrożenie pożarowe. Siedzimy wszędzie tam, gdzie jest ciepło, przy hali zbornej tam gdzie mamy sztab, tam są prowadzone masówki, tam są zwoływani wszyscy a pozostali siedzą na łaźniach, przy swoich biurach oddziałowych, tam gdzie się ulokują, gdzie im będzie ciepło, gdzie będą mogli się czy przespać, czy coś zjeść, czy posiedzieć - usłyszał od górników reporter RMF FM.

Górnicy za bramę wchodzili z karimatami, kocami i śpiworami. Nikt nie wie, jak długo zostaną w kopalni. Każdy, kto wchodzi na kopalnie, zostaje - mówi rzecznik Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego w JSW Piotr Szereda.

Długa lista zarzutów pod adresem prezesa

Załoga JSW zarzuca prezesowi złe zarządzanie i nieudane inwestycje. To z tego powodu górnicy domagają się jego dymisji.

Górnicy mówią przede wszystkim mówią o nieudanym, ich zdaniem, zakupie kopalni Knurów Szczygłowice. Twierdzą, że decyzja została narzucona, żeby ratować Kompanię Węglową, a spółka pół roku temu musiała wziąć na to ponad miliard kredytu. I wtedy zaczęły się problemy i trzeba było zacząć oszczędzać. To co myśmy zauważyli właśnie po zakupie kopalni Knurów Szczygłowice, to było wypowiedzenie wszystkich układów zbiorowych - usłyszał Marcin Buczek od jednego z górników.

Rozbudowana siedziba zarządu, inwestycje w hotel nad morzem czy najpierw wykupienie, a potem wyburzenie starego hotelu w Jastrzębiu - to kolejne przypadki wskazywane przez górników. 

Prezes wszelkie zarzuty odpiera twierdząc, że każda decyzja miała tylko ekonomiczne uzasadnienie.

Po wczorajszych zajściach 8 osób zatrzymanych

Jeszcze dziś zostaną przesłuchani uczestnicy wczorajszych zajść z policją w Jastrzębiu. Zatrzymano do tej pory 8 osób, ale policja już zapowiada kolejne zatrzymania.

Zatrzymani najpewniej usłyszą zarzuty napaści na policjantów, udziału w zbiegowisku i ewentualnie znieważenia. Dzisiaj zatrzymani będą przesłuchiwani przez cały dzień. Jak usłyszał reporter RMF FM od jednego z policjantów, jest mnóstwo nagrań z zajść zarówno policyjnych, jak i z monitoringu, na których widać agresywne osoby. To na tej podstawie policjanci już mówią, że mogą być kolejni zatrzymani. W siedzibie JSW uszkodzone są drzwi wejściowe, wybite szyby, wyrwana jest kostka brukowa. Budynku od wewnątrz, jak i od zewnątrz, cały czas pilnuje policja, a pracownicy wchodzą do środka tylnym wejściem.

Po podobnych zajściach w ubiegłym tygodniu zarzuty usłyszało 11 osób. Dwie z nich zostały tymczasowo aresztowane.

Ranni podczas manifestacji


Podczas wczorajszej demonstracji przed siedzibą JSW rannych zostało dwanaście osób. Uczestniczyły w niej setki osób, doszło do starć części manifestujących z policją. Funkcjonariusze użyli m.in. gazu, armatki wodnej i broni gładkolufowej.

Początkowo manifestacja przebiegała stosunkowo spokojnie - przed spółką wybuchały petardy, wyły syreny, płonęły opony i race. Górnicy domagali się - głównie niecenzuralnie - odejścia prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego.

Z czasem w kierunku budynku spółki rzucano coraz więcej ciężkich przedmiotów, m.in. metalowe kulki z łożysk. Zniszczone zostały drzwi do siedziby JSW i elementy elewacji. Gdy ochraniający budynek policjanci wyszli na zewnątrz, część manifestantów zaczęła ich atakować. Funkcjonariusze zaczęli używać gazu pieprzowego, potem też armatki wodnej.

Manifestujący m.in. wyrywali słupki podtrzymujące okoliczne drzewa i rzucali nimi oraz petardami w policjantów. Skandowali "gestapo, gestapo" i "policja, zostaw górnika". Ok. godz. 15 policjanci oddali salwy z broni gładkolufowej w powietrze, a potem również w kierunku atakujących ich osób. Po pewnym czasie manifestanci zaczęli się rozchodzić.

Ministerstwo skarbu chce nadzwyczajnego walnego zgromadzenia i apeluje do górników o powrót do pracy

Resort skarbu w przesłanym do RMF FM komunikacie informuje, że wystąpił do zarządu JSW z żądaniem zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia w najszybszym możliwym terminie. Jednym z punktów obrad ma być "powzięcie uchwały ws. dokonania zmian w składzie rady nadzorczej".

Jako przedstawiciel większościowego akcjonariusza z najwyższym niepokojem obserwujemy ostatnie wydarzenia w Jastrzębskiej Spółce Węglowej i zaostrzanie się strajku, który każdego dnia pogarsza sytuację finansową spółki. Tylko konstruktywny dialog i działania mogą ustabilizować sytuację, uratować miejsca pracy i powstrzymać narastające szkody.... Apelujemy więc do strony związkowej o zawieszenie strajku w tym czasie, powrót do rozmów i do pracy, by nie pogarszać i tak już bardzo trudnej sytuacji spółki - powiedział Rafał Baniak, wiceminister skarbu państwa.

Jak przekazała rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej Katarzyna Jabłońska-Bajer, termin nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy nie został jeszcze wyznaczony. Przypomniała, że ogłoszenie w tej sprawie musi ukazać się minimum 26 dni wcześniej, tydzień też trwa przygotowanie dokumentów. Walne zgromadzenie może więc odbyć się za ok. miesiąc.

Strajk w JSW rozpoczął się 28 stycznia w następstwie ogłoszenia przez zarząd planu oszczędnościowego uzasadnianego potrzebą poprawy kondycji firmy.