Sąd Rejonowy w Ostródzie umorzył proces 37-latka oskarżonego o nielegalne posiadanie armaty. Orzekł też o jej przepadku na rzecz Skarbu Państwa.

37-latek był oskarżony o to, że przez co najmniej dziesięć lat bez zezwolenia przechowywał armatę. Groziło mu za to nawet osiem lat więzienia. Sąd Rejonowy w Ostródzie uznał jednak, że armata, której dotyczy proces nie może być traktowana jako replika, ponieważ nie powstała na podstawie dokumentów, czy rycin. Według sędzi Violetty Koprowskiej-Chudek mężczyzna kupił armatę w 2002 roku na Polach Grunwaldzkich w celach hobbystycznych. Ponadto zachowanie mężczyzny miało "znikomy stopień szkodliwości społecznej".

Oskarżony powiedział, że armatę czarnoprochową kupił 10 lat temu na Polach Grunwaldzkich od mężczyzny, który był członkiem grupy rekonstrukcyjnej podczas obchodów rocznicowych. Do transakcji doszło po pokazie strzeleckim.

Nie płaciłem za armatę pieniędzmi, ale wymieniłem na swoją armatę, którą kiedyś kupiłem na portalu aukcyjnym i z której nie można było strzelać, bo była atrapą - powiedział 37-latek. Jestem przekonany, że jest to replika broni, na którą nie trzeba mieć zezwolenia - podkreślił. Pytany przez sąd, czy strzelał z armaty, powiedział, "że tak, parę razy, ale były to wyłącznie wystrzały na wiwat w pobliżu posesji podczas sylwestra i obchodów święta 11 listopada".

Zaznaczył, że nie ukrywał tej armaty przed znajomymi ani sąsiadami. Wszyscy wiedzieli, że ją mam - wyznał. 36-latek tłumaczył, że w młodości interesował się militariami, ale tylko armatami czarnoprochowymi. Teraz nie ma na to czasu, bo pracuje za granicą.

Oskarżonego nie było w sądzie. Zarówno jego obrońca jak i prokurator zapowiedzieli, że złożą wniosek do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku i po tym zdecydują o wniesieniu apelacji.

Piotr Bułakowski