W Gdyni kończą się organizowane przez NATO ćwiczenia Dynamic Monarch 2014. Poświęcone są ratowaniu załóg okrętów podwodnych. Nasz reporter – jako jedyny polski dziennikarz radiowy - przyjrzał się im z bliska. Na pokładzie specjalnego pojazdu ratowniczego zszedł na głębokość ponad 40 metrów i tam przesiadł na pokład polskiego okrętu ORP Sęp.

W ćwiczeniach, których faza morska odbywała się na Zatoce Gdańskiej, brali udział przedstawiciele 18 krajów. Nie tylko tych, które są członkami NATO. Jednym z elementów ćwiczeń było symulowane zderzenie dwóch okrętów podwodnych i masowa ewakuacja członków ich załóg. Służy temu specjalny pojazd ratowniczy NSRS , czyli NATO Submarine Rescue System.

Nasz reporter mógł z bliska zobaczyć, jak działa natowski system. Na pokładzie NSRS  zszedł bowiem na głębokość ponad 40 metrów. Tam, gdy pojazd połączył się z polskim okrętem ORP Sęp, mógł przedostać się z jednej jednostki na drugą. NSRS jest tak mały, że poruszanie się po nim jest niemal niemożliwe. Trudno uwierzyć, że może zmieścić nawet 18 osób. Jak powiedział dziś naszemu reporterowi dowódca sił podwodnych NATO kontradmirał Robert Kamensky, NSRS był do tej pory tylko raz użyty w prawdziwej akcji ratowniczej. Ewakuowana została załoga okrętu, który zaplątał się w system przewodów ułożonych na dnie morza.

Mimo to sposoby ratowania załóg okrętów podwodnych są regularnie ćwiczone. Polska była gospodarzem 9 edycji manewrów Dynamic Monarch. Były to największe od lat tego typu ćwiczenia prowadzone na Bałtyku. Obserwowali je wysłannicy z ponad 20 państw. Kolejne Dynamic Monarch mają się odbyć za 3 lata u wybrzeży Turcji.