Związkowcy przywieźli do Warszawy trzysta tysięcy kart z podpisami pod petycją dot. podwyżki płacy minimalnej. Reakcja w Sejmie na tę spektakularną akcję jest ostrożna. Marszałek Sejmu na pytanie, czy w ogóle podda projekt obróbce jeszcze w tej kadencji, nie odpowiada ani "tak, ani "nie".

Jeżeli zdążę, to nie wykluczam. On nie podlega dyskontynuacji, ale jest symboliczny, bo sprawa jest ważna. Więc jeżeli uda nam się zacząć jeszcze w tej kadencji, to myślę, że taki gest ze strony parlamentu jest ważny - mówi Grzegorz Schetyna.

Czy będzie to pusty gest? Pokusa wyborcza - zwłaszcza w Sejmie - może być silna, ale przeciwko projektowi głośno protestują pracodawcy. Ich obciążenia, według wyliczeń autorów ustawy, wzrosłyby o 600 mln złotych. Mimo to przewodniczący Solidarności przekonuje, że nie ma tutaj żadnego rozdawnictwa.

Gdyby ustawa obowiązywała dziś, płaca minimalna wynosiłaby 1700 zł., czyli o 300 więcej niż obecnie.