Nawet 20 centymetrów śniegu spadło w niektórych miejscach na Dolnym Śląsku w ciągu ostatniej doby. Najgorsza sytuacja w regionie panuje na górskich trasach. Jak radzi reporterka RMF FM Barbara Zielińska, lepiej mieć ze sobą łańcuchy. Z kolei w Beskidzie Sądeckim zaspy utrudniają zaopatrzenie górskich schronisk.

20 centymetrów - takiej grubości warstwa białego puchu pokryła w ciągu ostatniej doby niektóre drogi na Dolnym Śląsku. A to jeszcze nie koniec - intensywnych opadów śniegu muszą spodziewać się dzisiaj mieszkańcy całej południowo-zachodniej Polski. Szczególnie uważać powinni kierowcy, którzy planują podróż górskimi odcinkami dróg. Jak ostrzega nasza dziennikarka, pokonanie na przykład odcinka krajowej trójki w okolicach Jakuszyc bez łańcuchów może być bardzo trudne.

Kłopoty z powodu śnieżyc dolnośląscy kierowcy mieli także wczoraj. Najgorzej było na drodze krajowej numer osiem z Kłodzka do Kudowy Zdrój, gdzie ciężarówki miały problemy z pokonaniem wzniesień.

Schroniska mają problem z zaopatrzeniem, zaspy sięgają trzech metrów

Śnieg daje się we znaki również górskim schroniskom. Problemy z dowozem zaopatrzenia ma między innymi załoga schroniska Cyrla w Beskidzie Sądeckim. Przez zasypaną drogę nie przebiją się nawet pługi śnieżne. Turyści mogą tam jednak dotrzeć.

Do schroniska na pobliskiej Przehybie całe zaopatrzenie dowożone jest skuterem śnieżnym. Szlaki są jednak nieprzetarte, a na odkrytych przestrzeniach zaspy nawianego śniegu sięgają nawet trzech metrów.

Całkiem odcięte od świata przez jakiś czas było schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich w Tatrach. Teraz można już tam dojść, ale przebicie się przez zaspy wymaga sporego wysiłku.