Luka między betonowymi płytami, którymi przykryty był kanał ciepłowniczy, była powodem awarii, w wyniku której zginęło wczoraj 6 policyjnych psów. Naprawiający uszkodzenie pracownicy firmy określili już przyczyny usterki.

Szczelina między płytami doprowadziła do awarii przez stopniowo postępujące, miejscowe korodowanie magistrali ciepłowniczej, które wczoraj doprowadziło do pęknięcia rury, dostarczającej niemal wrzącą wodę do kilkunastu budynków.

Umieszczone pod ziemią kanały ciepłownicze składają się z samych rur, w tym wypadku była to magistrala o przekroju 80 centymetrów i betonowa obudowa, która ma zabezpieczać rury przed uszkodzeniami.

To właśnie ona zawiodła. Wywołana przez spływającą z powierzchni wodę punktowa korozja doprowadziła do rozszczelnienia, a powstałe tak pęknięcie poszerzyło ogromne ciśnienie dostarczanej magistralą wody.

Efektem było gwałtowne zalanie m.in. laboratorium kryminalistycznego z sześcioma policyjnymi psami.

Ze względu na wysoką temperaturę, nikt nie mógł pomóc psom. Strażacy wezwani na miejsce musieli odczekać, aż woda ostygnie.

Jest to dla nas ogromna tragedia. Opiekunom psów udzielono wsparcia psychologicznego - powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak.

Jak dodaje, psy były wyszkolone w kierunku osmologii. Będziemy się zwracać o pomoc do innych komend wojewódzkich, żeby zapewnić kontynuację pracy - dodał rzecznik KSP.

Z kolei rzecznik Komendy Głównej Policji napisał na profilu Polskiej Policji na policji, że psy były dla przewodników, ale i policji "oczkiem w głowie". Miały bardzo dobre warunki i były niesamowicie zadbane. Nie były w żadnej piwnicy. Duże, specjalne, ocieplane, o standardach światowych kojce dla psów ustawione były standardowo na powietrzu. Cały czas opiekowali się nimi przewodnicy - napisał inspektor.

Awarii miejskiej linii ciepłowniczej położonej w pobliżu obiektu policyjnego nie da się przewidzieć - to zdarzenie losowe. Cała tragedia trwała krótko i nie było szans na udzielenie pomocy. Każdy, kto nawet próbowałaby szybko udzielić pomocy, mógłby sam zginąć. Ciśnienie, para wodna i wrząca woda nie dały szans, to były sekundy. Będziemy wszystko dokładnie wyjaśniać, ale na chwilę obecną nie widzimy żadnych uchybień z naszej strony - podkreślił rzecznik KGP.

SPRAWDŹ: Gorąca woda zalała policyjne laboratorium. Nie żyje 6 psów