Brał dopalacze, ale nie był agresywny, tylko zamroczony - mówi reporterowi RMF FM świadek zajścia sprzed kilku dni w Sosnowcu, gdzie - po interwencji policji - zmarł 23-letni mężczyzna. Zdaniem rozmówcy Marcina Buczka wezwani przez pogotowie policjanci byli agresywni. Policja odrzuca oskarżenia i twierdzi, że funkcjonariusze nie przekroczyli uprawnień. Pierwsze osoby zostały już przesłuchane w tej sprawie. Jutro ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok.

Jak ja widziałem, to skakali po nim, dociskali go do ziemi. Mimo że Radek krzyczał, że go boli i żeby go puścili, to policjanci nawet nie reagowali, nawet nie zeszli z niego – mówi świadek interwencji. Przyznaje, że 23-latek coś zażył. Wiem, że coś brał, bo normalny człowiek nie wyglądałby tak jak on. Dopalacz raczej. Bo to jest bardziej dostępne niż narkotyki - dodaje.

Ojciec ofiary uważa, że interweniujący policjanci byli agresywni i zbyt późno zawieźli 23-latka do szpitala. W końcu skuli go w kajdanki i wsadzili do radiowozu i później zamiast syna wziąć do pogotowia to do radiowozu wzięli i pojechali na izbę wytrzeźwień - relacjonuje ojciec mężczyzny. Taka interwencja do jednej osoby - to naprawdę karygodne. On pojechał do kolegi i tak ostatni raz go widziałem - dodaje.

W organizmie mężczyzny wykryto m.in. mieszaninę glikolu i leków uspokajających - mówi doktor Dariusz Kozub. Był to stan skrajnie ciężki. Praktycznie jako neurolog mogę powiedzieć, że był to stan śmierci mózgu.Wspomnę tylko o wynikach badań toksykologicznych, które wskazują na zatrucie egzogennymi substancjami - dodaje lekarz.

Kozub nie chce mówić o obrażeniach zewnętrznych 23-latka. Nic mi nie wiadomo o pobiciu tego chłopaka. Wiem tylko o powierzchownych otarciach skóry - zapewnia lekarz.

Wieczorem w Sosnowcu bliscy zmarłego planują demonstrację.

Śledztwo ws. śmierci 23-latka prowadzi prokuratura. Mężczyzna prawdopodobnie zażywał dopalacze. Jak dowiedział się reporter RMF FM Marcin Buczek, śledczy sprawdzają też, czy policjanci, którzy zatrzymywali go kilka dni temu, nie przekroczyli swoich uprawnień.

Policjantów wezwało pogotowie, bo 23-latek, który źle się poczuł, był agresywny. Funkcjonariusze musieli użyć siły, żeby zabrać go do izby wytrzeźwień.

Tam stan mężczyzny się pogorszył, dlatego trafił do szpitala, gdzie zmarł. To załoga pogotowia zasugerowała, że 23-latek mógł być pod wpływem środków odurzających. Prokuratura w Sosnowcu już zleciła sekcję zwłok i dodatkowe, specjalistyczne badania, które wyjaśnią przyczynę śmierci mężczyzny.

(mpw)