Nie żyje trzylatek, który w poniedziałek zatrzasnął się w pralce - poinformował prokurator rejonowy w Słupsku Piotr Nierebiński. Śledczy będą prowadzić w tej sprawie postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.

Mamy informację, że chłopiec zmarł w nocy. My będziemy prowadzić postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Na tę chwilę wygląda na to, że to był nieszczęśliwy wypadek - powiedział we wtorek PAP prokurator rejonowy w Słupsku Piotr Nierebiński.

Prokurator poinformował, że zabezpieczona zostanie pralka, w której zatrzasnął się chłopiec. Wykonane zostaną badania sekcyjne dziecka, by sprawdzić, co faktycznie było przyczyną jego śmierci. Musimy to procesowo wyjaśnić - powiedział Nierebiński.

Dodał, że jeżeli pozwolą na to lekarze, to prokurator będzie próbował jeszcze dziś prowadzić czynności z rodzicami zmarłego chłopca. Według informacji przekazanych w poniedziałek przez rzecznika Prokuratury Okręgowej w Słupsku Pawła Wnuka, to rodzice i ich 5-letnia córka byli jedynymi świadkami wypadku.

Na chwilę obecną wykonanie tych czynności jest niemożliwe z przyczyn ludzkich - dodał Nierebiński, wskazując na zły stan psychiczny rodziców chłopca.

Trzylatek ze Słupska w ciężkim stanie trafił w poniedziałek wieczorem na OIOM gdańskiego szpitala po tym, jak podczas zabawy w chowanego z 5-letnią siostrą miał się zatrzasnąć w pralce. Pogotowie wezwali rodzice.

Chłopiec na miejscu zdarzenia, do którego doszło w mieszkaniu jednego z bloków przy ul. Romera w Słupsku, był długo reanimowany, został zaintubowany i najpierw przewieziony do szpitala w Słupsku. Stamtąd śmigłowcem przetransportowano go na OIOM dziecięcy gdańskiego szpitala.

W poniedziałek zostały przeprowadzone oględziny miejsca zdarzenia.

(az)