Prawie 600 razy interweniowali strażacy po nawałnicy, która wczoraj przez kilka godzin przechodziła przez województwo śląskie. Jak informuje reporter RMF FM Marcin Buczek, zaledwie w czterech miejscach: w rejonie Kłobucka i Częstochowy, a także Bielska-Białej i Żywca strażacy odnotowali stosunkowo niewiele zgłoszeń.

Reszta regionu przez wiele godzin odczuwała skutki nawałnicy. W Zebrzydowicach drzewo uszkodziło lokomotywę pociągu ekspresowego – awarię usuwano przez prawie cztery godziny. W Zabrzu niewielka rzeka zalała park. W Świętochłowicach i Rudzie Śląskiej woda dostała się do szpitalnych piwnic i izb przyjęć. W Gliwicach od uderzenia pioruna zapalił się dach jednego z domów.

W całej aglomeracji śląskiej kierowcy zawracali na zalanych drogach, ludzie brodzili po kolana w wodzie, a tramwaje nie były w stanie przejechać przez znikające w wielkich rozlewiskach tory.

Jak podaje Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Śląskiego, w regionie nie ma jednak zagrożenia powodziowego. Stan wód w głównych zbiornikach wodnych utrzymuje się na poziomie wysokim, ale nie przekracza stanów ostrzegawczych i alarmowych.

Sobotni poranek jest w regionie pogodny, a synoptycy przewidują dalszą poprawę pogody, choć nie wykluczają przelotnych opadów i lokalnych burz.